12 kilometrów i 50 lat różnicy: OSP z Citroenem N350 oraz OSP z 7-osiowym zestawem

Więcej informacji o Citroenie: tutaj

Więcej informacji o MAN-ie z przyczepą: tutaj

Ciężarówki Ochotniczych Straży Pożarnych to temat nie tyle na książkę, co wręcz na całą encyklopedię. Tak naprawdę wystarczy przejechać z jednej gminy do drugiej, by sprzętowo znaleźć się w kompletnie innym świecie. A w tym tekście obejrzymy sobie doskonały przykład.

Zaczynamy w OSP Korzeń, powiat płocki, województwo mazowieckie. Na powyższym zdjęciu możemy zobaczyć flotę tamtejszych ciężarówek, sfotografowanych w czasie niedawnego powrotu z badań technicznych. Z naszej lewej strony stoi Star 244, a więc konstrukcja, której chyba nie trzeba przedstawiać. Ten egzemplarz pochodzi z 1984 roku, posiada 150-konny silnik diesla bez turbodoładowania i okazuje się najmocniejszą oraz najmłodszą ciężarówką w tej remizie.

Drugi samochód, po naszej prawej, to 6-tonowy Citroen, model N350 z lat 1965-1972. Jakieś 60 lat temu była to bardzo nowoczesna konstrukcja, z dodatkowym przeszkleniem przed nogami kierowcy i pasażera. Ciężarówka miała też silnik z auta osobowego, i to ze słynnego Citroena DS21. W najprostszym wariancie zasilanym gaźnikiem, a z takim mamy tutaj do czynienia, jednostka ta rozwijała moc 100 KM oraz moment obrotowy 164 Nm. W latach 60-tych brzmiało to naprawdę nieźle, a słynny DS mógł z takim silnikiem przekroczyć nawet 170 km/h. Za to z dzisiejszego punktu widzenia myśl o ciężarówce rozwijającej 164 Nm może po prostu przerażać. Jak też „śmieją się” użytkownicy tego pojazdu, trzeba składać ręce i się modlić, by nic się nie zepsuło. Ewentualny dostęp do części zamiennych jest bowiem prawie żaden. Choć więc Citroen N350 ma pewną zaletę, w postaci małych rozmiarów i doskonałej zwrotności, to już dawno powinien zostać zastąpiony.

A teraz przenosimy się zaledwie 12 kilometrów dalej, do OSP Gąbin, również powiat płocki i województwo mazowieckie. Tam przyjrzymy się aż trzem pojazdów, choć będą one stanowiły jeden zestaw. Mowa będzie tutaj o czteroosiowym wozie strażackim, trzyosiowej przyczepie niskopodwoziowej, a także teleskopowej ładowarce. Ten wóz to MAN TGS 41.460 z 2017 roku, wyposażony w załogową kabinę oraz napęd 8×8. Przyczepa jest dziełem polskiej marki Emtech i oferuje aż 30 ton technicznego DMC, natomiast ładowarka jest pojazdem marki Bocat, z napędem 4×4, 100-konnym silnikiem, 17,5-metrowym ramieniem oraz udźwigiem do 4 ton. Posiada ona zestaw wymiennych końcówek i może obsługiwać kosz ratowniczy, chwyt do cięcia drzew lub ładowarką łyżkę. I podkreślam, że cały ten siedmioosiowy zestaw należy do Ochotniczej Straży Pożarnej, a nie jednostki zawodowej.

Ktoś mógł zażartować, że całe wozy OSP Korzeń są warte mniej niż zestaw felg oraz opon z kompletnego zestawu OSP Gąbin. I prawdopodobnie taka też jest smutna prawda. Skąd natomiast aż tak gigantyczne różnice na dystansie 12 kilometrów? Oczywiście może to być kwestia różnic w budżetach, w wielkościach gmin oraz ich w sytuacjach politycznych. Choć trudno też nie pomyśleć o zwyczajnie różnych podejściu władz, zarówno do samych OSP, jak i do korzystania z różnego rodzaju programów.

A tymczasem strażacy-ochotnicy muszą sobie radzić z tym co mają, licząc na nadejście lepszych czasów. Star oraz Citroen nadal pozostają w pełni sprawne i zadbane, a Citroen stał się wręcz zabytkiem na skalę całej Europy. Pojazdów takich jak powstało bowiem tylko 10 tys. sztuk. Natomiast załoga MAN-a z przyczepą może wspominać jak cztery lata temu przesiadała się do tej pięknej ciężarówki z wysłużonego Jelcza serii 300.