Zestawy z przyczepami, zsuwanymi zabudowami oraz HDS-ami, jeżdżące po Polsce z ładunkami szkła

Powyżej: filmowa prezentacja jednej z opisywanych zabudów

W Śliwicach w woj. kujawsko-pomorskim znajduje się siedziba firmy Wutkowski. Również tam można znaleźć jedną z najciekawszych flot, jakie jeżdżą po polskich drogach. Wutkowski zajmuje się bowiem sprzedażą oraz przetwórstwem szkła płaskiego, wymagając przy tym silnie specjalistycznych zabudów.

Spośród dziesięciu firmowych ciężarówek, aż siedem stanowią wyjątkowe zestawy z centralnoosiowymi przyczepami. Pojazdy te można rozpoznać już z daleka, za sprawą żurawi marki Palfinger umieszczonych na końcach podwozi. Co jest jednak w tym wszystkim najciekawsze, to sposób przygotowania do za- i rozładunku.

Wszystkie siedem zestawów wyposażonych jest w system marki Libner. Pozwala ona na zsuwanie kompletnych stelaży zabudów, wraz z plandekami. Dzięki temu przestrzeń zabudowy staje się dostępna zarówno od góry, jak i od obu boków. Ułatwia to swobodne operowanie żurawiem i pozwala na bardzo precyzyjny załadunek.

Taki układ został też wymuszony przez specyfikę rozładunków. Szkło zwykle jest bowiem przewożone w skrzyniach, które ważą około 2,5 tony i mają nawet 2,7 metra wysokości. Odbiorcami towaru często są zaś place budów lub magazyny niewielkich firm. Nie ma tam więc ciężkich wózków, które byłyby w stanie taką 2,5-tonową skrzynię wyładować.

Zdjęcia z załadunku szkła:

Możliwość zsunięcia stelaża oraz rozładowania żurawiem pozwala też podawać ładunek ponad przeszkodami. W tej sytuacji ciężarówka nie musi wjeżdżać w trudno dostępne miejsca, by dostarczyć do nich towar. To zaś oznacza mniejsze ryzyko uszkodzenia pojazdów i bardziej efektywną pracę.

Co też ciekawe, zabudowy zostały odpowiednio przygotowane do pracy z wysoko umieszczonym środkiem ciężkości. Podłogi przyczep i ciężarówek łączą się ze specjalnymi grodziami i kłonicami. Pozwalają one pewnie umocować skrzynie także w całkowicie pionowym ustawieniu.

Czy jednak problemem w tym wszystkim nie jest nadmierna masa własna? Początkowo faktycznie firma musiała się z tym zmagać. Z biegiem lat konfiguracje i zabudowy dopracowano jednak tak bardzo, że masy własne zestawów gotowych do pracy zeszły wyraźnie poniżej 20 ton.

Wartość ta podawana jest już z pełnymi zbiornikami oraz wyposażeniem. Trzeba też zauważyć, że firma nie zapomina o komforcie kierowców. Choć jej ciężarówki jeżdżą w transporcie krajowym, ich kierowcy śpią w Globetrotterach oraz Super Space Cabach, mając do dyspozycji klimatyzatory postojowe i 13-litrowe silniki.

Jak to jednak możliwe, że tak wyposażone ciężarówki ważą poniżej 20 ton? Piotr Stępień, firmowy kierownik ds. logistyki i transportu, wyjaśnia to następująco:

Było to możliwe przy zaangażowaniu zabudowców, dostawcy żurawi i podwozi. Każdy z podzespołów „rozbieraliśmy” na papierze na części pierwsze. Staraliśmy się usunąć wszystkie zbędne elementy. Każdy dodatkowy litr oleju w układzie hydraulicznym był omawiany tak, by była tam tylko jego niezbędna ilość. To samo tyczy się grubości ram pojazdów, grodzi w zabudowie, odchudzonych rozwiązań w systemie Libner, doboru odpowiednio wytrzymałej stali dla ram pośrednich i przyczep, a nawet sterowników żurawi, specjalnych osi pojazdów oraz aluminiowych felg. Wszystkie zbędne elementy zostały przez nas usunięte na etapie zamawiania. Musieliśmy znaleźć też kilka kilogramów na akcesoria dodatkowe, są to m.in. orurowanie oraz dodatkowe zestawy świateł. To te kilka kilogramów, które potrafi wyróżnić nasze auta na drodze.

Na koniec jeszcze dodam kilka faktów. Spośród siedmiu omawianych zestawów, pięć bazuje na Volvach FH, natomiast dwa na DAF-ach XF. Cztery z nich zostały zabudowane przez Gniotpol, natomiast trzy najstarsze przygotowała firma Elbo.

Poza tymi siedmioma rodzynkami, firma Wutkowski posiada także dwa zestawy z naczepami oraz jedno 7-tonowe Iveco Daily z przyczepą. Wszystkie omawiane ciężarówki jeżdżą tylko na potrzeby własne, obsługując odbiorców w całej Polsce.