Zestaw z trzema naczepami na początku lat 60-tych, z drugim silnikiem w wózku dolly

Autor tekstu: Krystian Pyszczek

W opublikowanym półtora roku temu artykule Filip pisał o ciekawym wynalazku marki Van Eck, w postaci wózka dolly z własnym, elektrycznym napędem, do którego opracowania dożyła się nawet Unia Europejska (zdjęcie powyżej). Taki system w teorii pozwoli znacząco odciążyć ciągnik, a nawet go zastąpić w przypadku konieczności manewrowania na terminalu rozładunkowym. I choć wszystko to brzmi dosyć świeżo i nowocześnie, wbrew pozorom nie jest to nic nowego, bowiem rozwiązanie tego typu było znane prawie 60 lat temu.

Wszystko zaczęło się na początku lat 60-tych, w Stanach Zjednoczonych, kiedy to firma Bend Portland Truck Lines postanowiła wprowadzić na obsługiwane przez siebie trasy bardzo długie zestawy składające się z ciągnika i aż trzech naczep. Nie trzeba mówić, iż rozwiązanie to znacząco podnosiło ilość towaru przewożonego przez jedną ciężarówkę, jednak w trakcie realizacji tego przedsięwzięcia natrafiono na dosyć poważny problem. Otóż standardowe ciągniki z tego okresu nie miały wystarczającej ilości mocy i trakcji do sprawnego pokonywania górskich odcinków stanu Oregon, w którym firma pełniła działalność. Aby więc rozwiązać tę kwestię zwrócono się o pomoc do producenta ciężarówek Freightliner, który wraz z Cumminsem, popularnym wytwórcą silników, opracował rozwiązanie o nazwie Freightliner Power Dolly.

Przykładowe zestawy z trzema naczepami, z lat 60-tych:

Freightliner Power Dolly:

Freightliner Power Dolly, jak sama nazwa wskazuje, był niczym innym jak wózkiem typu dolly z dołożonym silnikiem spalinowym. Pierwszy prototyp wyposażony został w 4-cylindrową jednostkę Cummins C-105 o mocy 105 KM, którą sprzęgnięto z 6-biegowym automatem marki Allison. Oprócz tego wózek otrzymał własną chłodnicę oraz zbiornik paliwa mieszczący około 150 litrów oleju napędowego. Całość, nie licząc paliwa, ważyła 2,6 tony.

Sterowanie wózkiem odbywało się z kabiny kierowcy. Wbrew pozorom nie należało do rzeczy skomplikowanych, bowiem za wszystko odpowiadał pojedynczy przełącznik, wyposażony w trzy tryby. W pierwszym z nich, przeznaczonym do ruszania z miejsca, silnik umieszczony w wózku pracował na 100% mocy. W drugim trybie, dedykowanym do wspinania się pod górę, 4-cylindrowy Cummins generował 80% mocy. Za to trzeci tryb przełączał napęd wózka dolly na bieg jałowy, a więc de facto odłączał napęd, bez gaszenia silnika. Ten trzeci tryb załączał się też w sposób automatyczny, gdy tylko kierowca zaczynał hamować, a jeśli hamowanie było dwukrotne, silnik wyłączał się całkowicie.

Zestaw z Power Dolly w czasie testów:

Nowsza, odchudzona wersja:

Pierwsza wersja tego systemu, bardzo dokładnie przetestowana przez Bend Portland Truck Lines, okazała się być narzędziem bardzo przydatnym. Dzięki dodatkowemu napędowi umieszczonymi w wózku dolly, cały zestaw zyskiwał nie tylko świetną dynamikę, a przy tym niemal całkowicie wyeliminowano zjawisko uślizgu kół. Technologią szybko zainteresowały się więc inne firmy transportowe, co skłoniło Freightlinera i Cumminsa do opracowania nowszej, ulepszonej wersji systemu. W ten oto sposób w 1966 roku pojawiła się druga generacja Power Dolly, w której zastosowano, większego, 130-konnego diesla w układzie V6. Oprócz tego powiększono zbiornik paliwa do 190 litrów, a standardową skrzynię biegów zastąpiono dwustopniową przekładnią rozdzielczą, zamontowaną bezpośrednio w osi napędowej. Zmniejszono przy tym masę własną całości, która od teraz wynosiła nieco poniżej 2,2 tony. Jeśli natomiast chodzi o sposób sterowania, to pozostawiono go po staremu.

Niestety wszystko wskazuje na to, iż cała ta historia skończyła się jedynie na prototypach, a Freightliner Power Dolly nigdy nie został wprowadzony do seryjnej produkcji. Czemu tak się stało dokładnie nie wiadomo, choć możemy się jedynie domyślać. Być może przeszkodą było zużycie paliwa lub duża masa własna? A może zrezygnowano dlatego, iż z czasem same ciągniki stały się mocniejsze? Na to pytanie niestety nie znam dokładnej odpowiedzi.