Z karnetem TIR w trasę z Polski do Anglii – pierwszy taki przejazd w Sachs Transie

Powyżej: film z początku przejazdu z karnetem

Karnet TIR zasłynął ostatnio z przewozów wykonywanych między Europą a Chinami. Gdy tymczasowo poluzowano embargo, sporo „TIR-ów” przyjechało też do nas na irańskich rejestracjach. Choć okazuje się, że słynny karnet może się ostatnio przydać także na trasach po Europie.

Firma Sachs Trans postanowiła zweryfikować przydatność karnetu TIR na trasach wiodących do Wielkiej Brytanii. Próba miała na celu sprawdzenie, czy karnet ułatwi walkę z formalnościami celnymi i stanie się gwarancją bezproblemowego transportu. Przypomnijmy bowiem, że od 1 stycznia właśnie nowe odprawy celne są zmorą przewoźników kursujących na Wyspy. Dla przykładu, wyliczono, że średni czas odprawy w Ashford to około 15 godzin. A jeśli ktoś będzie miał problem z dokumentami, poświęci na te formalności nawet kilka dni.

Fot. Sachs Trans (Facebook)

W trasę z karnetem wysłano specjalnie przygotowany zestaw. Za Mercedesem Actrosem w barwach Sachs Transu pojechała naczepa promująca Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce (ZMPD), a także International Road Transport Union (IRU). Ta ostatnia organizacja to stowarzyszenie przewoźników drogowych z całego świata i to właśnie ona stworzyła karnet TIR, sięgający swoją historią jeszcze lat 50-tych.

A jak ten przejazd wyglądał w praktyce? Ciężarówka podjęła ładunek w czeskiej Ostrawie, a odprawy celnej dokonano w Polsce, w Raciborzu. Tam 4 lipca naczepa została oficjalnie zaplombowana i można było rozłożyć charakterystyczne, niebieskie tabliczki. Następnie ciężarówka ruszyła do Calais, przeprawiła się do Dover, a końcowej odprawy celnej dokonano we wspomnianym Ashford. Tam wszystko odbyło się bez problemów i wczoraj ciężarówka rozładowała się pod Londynem. Teraz będzie więc mogła rozpocząć się trudniejsza część próby, a więc przejazd z Wielkiej Brytanii do Unii Europejskiej, gdzie szanse na problemy celne są znacznie większe.

Na łamach „Rzeczpospolitej”, w dłuższym artykule poświęconym transportowi do Wielkiej Brytanii, pojawił się też pewien komentarz ze strony przewoźnika. Jak się okazuje, po drodze był pewien moment nieplanowanego, 2-godzinnego opóźnienia. Nastąpiło to w Dover, gdzie brytyjscy celnicy okazali się kompletnie nie znać procedur związanych z karnetem TIR. Kierowca właśnie przez 2 godziny nakłaniał ich do podbicia dokumentu, a bez tej formalności nie było możliwości kontynuowania trasy. Jak więc widać, pomysł z TIR-em może być skuteczny, choć i on wymaga od Anglików lepszego przygotowania.