Wozy strażackie trafią na naukę jazdy – powszechna kategoria C dla członków OSP

Jak się okazało, szeroko omawiany niedobór kierowców ciężarówek dotyczy w Polsce także remiz OSP. Stąd też zupełnie nowy, rządowy program szkoleniowy, w ramach którego strażacy-ochotnicy mają powszechnie wyrobić prawo jazdy kategorii C. Ich kursy będą prowadzone wewnętrznymi, strażackimi środkami, w komendach Państwowej Straży Pożarnej. Nic też nie będzie stało na przeszkodzie, by rolę pojazdów szkoleniowych przejęły pojazdy stacjonujące na co dzień w remizach. Zakres nauki będzie obejmował 20 godzin teorii oraz 30 godzin praktyki, a wszystko będzie kończyło się normalnym, państwowym egzaminem.

Program przewiduje, że w samochód uczestniczący w szkoleniach będzie musiał spełnić wymogi pojazdu nauki jazdy dla kategorii C. Dopuści się więc ciężarówki o DMC co najmniej 12 ton, masie własnej co najmniej 10 ton, długości co najmniej 10 metrów oraz skrzyni ładunkowej o szerokości i wysokości dorównującej kabinie lub większej. Możliwa będzie skrzynia biegów manualna lub zautomatyzowana (manual przestał być obowiązkowy w 2020 roku), maksymalny wiek pojazdu to 7 lat, a na wyposażeniu będzie musiał znaleźć się dodatkowy pedał hamulca.

Zdjecia: Bibmot

W wielu wojewódzkich komendach znajdziemy pojazdy, które spełniają powyższe wymagania. Zwykle będą to tak zwane wozy kwatermistrzowskie, a więc ciężarówki wyposażone w uniwersalne skrzynie ładunkowe, windy lub żurawie HDS. Choć samochody będą musiały również przejść pewne przygotowanie, potwierdzone badaniem technicznym, chociażby w zakresie dodatkowego pedału hamulca. I stąd trwające już w Polsce modyfikacje, jak to przykładowe z firmy Bibmot z Mielca. Ten zabudowca lekkich pojazdów pożarniczych przygotował już do nauki jazdy MAN-a TGM 18.290 4×4. Samochód ten będzie pracował przy szkoleniu strażaków-ochotników z województwa świętokrzyskiego.

Swoją drogą, w całym tym temacie nasuwa się też duża liczba refleksji. Z jednej strony, to całkiem niezły pomysł, by znaleźć dodatkowe zajęcie dla wozów kwatermistrzowskich, wszak zwykle więcej one stoją niż jeżdżą. Na pewno ucieszą się też przedsiębiorcy z mniejszych miejscowości, wszak nagle przybędzie im potencjalnych pracowników z uprawnieniami na ciężarówki. Z drugiej strony, prywatne przedsiębiorstwa nauki jazdy na pewno nie będą zbyt szczęśliwe, tracąc w powyższy sposób część stałych klientów. Trzeba też przyznać, że uczenie się manewrów i jazda po mieście terenową ciężarówką 4×4 to nie jest najlepszy pomysł z paliwowego i eksploatacyjnego punktu widzenia.