Wirtualne wskaźniki w ciężarówkach z lat 80-tych – bardzo nieudane, ale efektowne

Autor tekstu: Krystian Pyszczek

Cyfrowe wskaźniki, zastępujące analogowe zegary, stają się w ciężarówkach nową normą. Trend ten zapoczątkował debiutujący w 2018 roku Mercedes Actros piątej generacji, a już wkrótce śladem koncernu Daimler poszli także kolejne producenci. Swoje dołożyły też do tego nowe wymogi w zakresie bezpieczeństwa elektronicznego i tak wszystko wskazuje na to, że do 2024 roku elektroniczny pulpit znajdziemy w całej „wielkiej siódemce”.

Podobną sytuację można zaobserwować także w USA, gdzie cyfrowe wyświetlacze mocno zyskują na popularności i są oferowane nawet w najbardziej klasycznie stylizowanych modelach. Dobitnym przykładem jest Peterbilt 389, gdzie elektroniczny pulpit pojawia się obok dwuczęściowej szyby przedniej oraz drążka niezsynchronizowanej skrzyni. Tym samym wydaje się, iż cyfrowe zegary to obecnie z najsilniejszych projektanckich trendów. Co jednak ciekawe, wcale nie jest to trend zupełnie nowy, gdyż już w latach 80-tych amerykański koncern Paccar oferował swoim klientom opcjonalne, efektowne „digitale”.

Lata 80-te to w historii motoryzacji generalnie ciekawy okres. Producenci próbowali wóczas montować wiele nietypowych, wręcz futurystycznych gadżetów, by nadać wnętrzom jak najbardziej cyfrowy charakter. Jednym z nich były dosyć wówczas popularne, elektroniczne deski rozdzielcze, które swoją stylistyką przypominały kokpit KITT-a z kultowego serialu „Nieustraszony”. Oto kilka przykładów:

Co natomiast z ciężarówkami? W europejskim transporcie zastosowanie tej technologii było praktycznie wręcz niemożliwe, chociażby za sprawą tego, iż na naszym kontynencie prędkościomierze były integrowane z tachografami. Zmieniło się to dopiero na początku lat 90-tych, gdy pojawiły się pierwsze tachografy szufladowe. Filip dopiero co pisał na ten temat w następującym artykule: Dokładnie 100-letnia historia tachografów na zdjęciach – zmiany z dekady na dekadę. Inaczej jednak sprawa się miała w Ameryce, gdzie okrągłych tachografów nigdy nie stosowano, a czas pracy rejestrowany był za pomocą zwykłej papierowej książki. Tym samym tamtejsi producenci mieli większe pole do popisu, a koncern Paccar, właściciel marek Peterbilt i Kenworth, zaoferował swoim amerykańskim klientom właśnie opcję znaną jako Eletronic Dash (z ang. „Elektroniczna Deska Rozdzielcza”).

Electronic Dash w ciężarówce marki Kenworth:

Electronic Dash był niczym innym jak zestawem elektronicznych wskaźników, które zastępowały analogowe odpowiedniki. Dotyczyło to między innymi prędkościomierza, obrotomierza, ekonomizera, licznika przebiegu, wskaźnika średniego spalania, wskaźnika temperatury płynu chłodniczego, wskaźnika ciśnienia oleju oraz zegarka. Całość stanowiła jeden zintegrowany panel, a do tego była utrzymana w dosyć krzykliwej, żółtej kolorystyce, typowej dla lat 80-tych. Co też ciekawe, według znalezionych przeze mnie źródeł Paccarowi w opracowaniu tej technologii pomagał Boeing, czyli gigant branży lotniczej, mającej duże doświadczenie w takich pulpitach, zebrane we wnętrzach odrzutowców.

Klasyczny Peterbilt 379 z Electronic Dash:

Niewiele wiadomo na temat tego, w jakich dokładnie występowało to rocznikach i jak było wycenione. Nawet oficjalne katalogi Peterbilta lub Kenwortha dosyć rzadko wspominały o opcji Digital Dash. Niemniej rozwiązanie to zdobyło pewną popularność i stosunkowo łatwo znalazłem opinie na temat jego eksploatacji. Tutaj okazuje się, że większość kierowców narzekała na Electronic Dash. Było to technologia dosyć zawodna, do tego stopnia, iż niektórzy wozili ze sobą nawet po dwa lub trzy zapasowe sztuki elektronicznych zegarów, by móc podmienić je na parkingu. Co więcej niektórzy twierdzą, iż przy każdej wymianie należało ręcznie ustawiać wartości przebiegu, co oczywiście stwarzało pole do popisu dla różnego rodzaju oszustów. Dodatkowo mówi się, że elektroniczne zegary nie były równie dokładne, co ówczesne analogii, zwłaszcza jeśli chodzi o poziom paliwa oraz chwilowe spalanie. Nie należały także do zbyt czytelnych i przejrzystych podczas jazdy w słoneczny dzień. Innymi słowy: stanowiło to wszystko raczej gadżet, aniżeli rzeczywiście pomagało w jeździe.

Nowsza wersja w prospekcie Kenwortha T600 z 1997 roku:

Paccar stosował omawiane rozwiązanie przez całe lata 80-te, a nieco zmodernizowana wersja spotykana była jeszcze w modelach z końca lat 90-tych. Później jednak opcję tę zarzucono, ponownie ograniczając ofertę do zwykłych zegarów. Zmieniło się to dopiero w 2021, ale tym razem za już sprawa pełnych, kolorowych ekranów, które zaczęły trafiać do nowych Peterbiltów i Kenworthów. Mają one podobny układ jak w ciężarówkach z Europy, ale obejmują w Ameryce znacznie więcej wskazań, jak na przykład temperatura dyferencjałów w osiach napędowych, procentowe wykorzystanie momentu obrotowego, temperatura oleju w skrzyni biegów, poziom zużycia filtra paliwa, ciśnienie oleju silnikowego, czy ciśnienie poduszek pneumatycznych tylnego zawieszenia.

Ekran Peterbilta 579 z 2021 roku: