FH Electric na kilkudniowych trasach po Polsce, z zużyciem szybkich ładowarek

Przy węźle autostrady A2 z drogą ekspresową S11 miałem wczoraj okazję zobaczyć zupełnie nowy widok. Pod szybką ładowarkę z publicznej sieci Ionity, umieszczoną przy stacji paliw Shell, podjechał ciągnik siodłowy Volvo FH Electric z magnetycznymi oznaczeniami łódzkiej firmy transportowej Skibitrans. Przed podłączeniem się do prądu jego kierowca odpiął najzwyklejszą naczepę kurtynową w barwach spedycji LKW Walter, a jakby ciekawostek było mało, przez dodatkowe przeszklenie kabiny sypialnej dało się zauważyć pełen zestaw pościeli. Wyjaśnijmy więc sobie o co w tym wszystkim chodzi, jaką pracę wykonuje ten ciągnik, jak wygląda jej organizacja i ile czasu kierowca spędzi tutaj w kabinie.

Jak się okazuje, firma Skibitrans jest pierwszym przewoźnikiem w Polsce, który postanowił sprawdzić elektryczny ciągnik na kilkudniowych trasach, realizując krajowe przewozy z wykorzystaniem publicznych, szybkich ładowarek. W większości ma to być przerzucaniem naczep LKW Walter z terminala intermodalnego w Rzepinie do centrum dystrybucyjnego popularnej sieci sklepów w Łodzi, choć w planach są też przejazdy na nieco innych kierunkach. Kierowca ma wykonywać takie zlecenia jedno po drugim, pozostając w trasie od poniedziałku do piątku, a swoje dobowe pauzy będzie odbywał po prostu w kabinie. Będzie miał przy tym do dyspozycji między innymi elektryczne ogrzewanie oparte na pompie ciepła. A wszystko to pomimo faktu, że Volvo FH Electric ma ledwie 300 kilometrów zasięgu, a więc wyraźnie mniej niż na przykład dystans z Łodzi do Rzepina.

Omawiany ciągnik siodłowy został wynajęty od autoryzowanego dealera Nijwa ze Rzgowa, na preferencyjnych, próbnych warunkach. Firma LKW Walter zaproponowała natomiast takie warunki współpracy, by intensywna jazda elektrycznym ciągnikiem była możliwa do zamknięcia od strony finansowej. Trzeba tutaj bowiem podkreślić, że dla maksymalnego ograniczenia przestojów ciężarówka ma ładować się nie tylko pod centrum dystrybucyjnym w Łodzi, ale też na szybkich ładowarkach publicznych, dotychczas używanych tylko przez auta osobowe lub dostawcze. Są to urządzenia z sieci Ionity oraz GreenWay, zdolne naładować baterię w stosunkowo szybkim tempie, ale wymagające też wysokiej opłaty. W zależności od urządzenia, wyniesie ona od 220 do nawet 350 złotych za około 100 kilometrów zasięgu! A jednocześnie, w przeciwieństwie do sytuacji w wielu innych krajach Europy, przewoźnik nie może przy tym liczyć na choć najmniejsze ulgi. Czy to na drogach państwowych, czy też na „kulczykówce”, trzeba więc tutaj uiścić pełne opłaty za drogi.

Wczorajsze ładowanie pod Poznaniem miało uzupełnić zasięg przed przejazdem z kierunku Rzepina, gdzie żadna szybka ładowarka niestety się nie znajduje. Kierowca miał więc tam podmienić naczepy i bez uzupełniania energii znowu dojechać do Poznania, wykorzystując dwie trzecie swojego oficjalnego zasięgu. Jak natomiast wyglądało to od strony parametrów ładowania? Urządzenie z sieci Ionity, będące najdroższą opcją z dostępnych, osiągnęło moc około 220 kW. To pozwoliło, by na przykład w 45 minut naładować 171 kWh, czyli przywrócić około 170 kilometrów zasięgu. Dopiero powyżej 80 procent naładowania baterii moc zaczęła spadać, schodząc poniżej 200 kW, co jest zjawiskiem typowym dla pojazdów elektrycznych. Niemniej śmiało można tutaj założyć, że pełne 300 kilometrów zasięgu da się na takim urządzeniu przywrócić w około 2 godziny. Poza tym, co mile zaskoczyło mnie na tle przedseryjnego Volva FH Electric, którym sam miałem okazję jeździć (relację znajdziecie tutaj), ładowanie odbywało się przy względnej ciszy, bez wyjątkowo donośnej pracy wentylatorów w ciężarówce. Jak najbardziej można więc wyobrazić sobie sytuację, w której kierowca podepnie ten ciągnik do ładowania pod centrum dystrybucyjnym i po prostu pójdzie spać, odbywając dobową pauzę.

Czy natomiast taka organizacja pracy sprawdzi się na dłuższą metę? I czy firma Skibitrans przejmie Volvo FH Electric na stałe, korzystając z oferty złożonej już przez dealera? Tego zapewne dowiemy się po zakończeniu testów oraz podsumowaniu ich wyników. Postaram się też wrócić wówczas do tematu, by przedstawić kwestię kosztów eksploatacji nieco bliżej.