Volvo F12 i Jelcz 317D wspólnie na planie filmu dokumentalnego – Świnoujście, rok 1986

W nawiązaniu do tekstu:

Volvo F12 385 VIP jako hobbystyczny pojazd na weekend – Sesja Miesiąca 01/21

Volvo F12 z 1987 roku, szerzej opisywane w powyższym artykule, wystąpi w nowym filmie dokumentalnym Telewizji Polskiej. Samochód odegra tam rolę szwedzkiej ciężarówki, przypływającej do Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej z nielegalnym ładunkiem dla Solidarności. Akcja filmu rozegra się na nabrzeżu terminalu promowego, a tuż obok, dla urozmaicenia scenografii, będzie można też zobaczyć Jelcza 317D z 1983 roku. Będzie to zabytkowa ciężarówka z firmy Transmruk z Gdyni, symbolizująca dawny polski zestaw kursujący w bliższe trasy zagraniczne.

Nagrywany w ostatnich dniach dokument będzie opowieścią o wydarzeniach z czerwca oraz listopada 1986 roku, gdy Solidarność postanowiła wykorzystać szwedzką ciężarówkę do transportu sprzętu oraz książek ze Zachodu. Pierwsza taka akcja, przeprowadzona w czerwcu, zakończyła się sukcesem. Do Polski przemycono wówczas 11 ton ładunku, w tym przede wszystkim powielaczy drukarskich, farb oraz antykomunistycznej literatury. Za to drugi przewóz, z listopada tego samego roku, wpadł w ręce Służby Bezpieczeństwa.

W prawdziwych wydarzeniach uczestniczyła ciężarówka marki Scania. To właśnie jej rolę symbolicznie odegra biało-niebieskie Volvo F12. Za to sam właściciel zabytkowego ciągnika, Dawid Bloch z Gdańska, będzie grał rolę szwedzkiego kierowcy-przewoźnika. Mowa tutaj o Lenarcie Jöernie, który miał być zaufaną osobą Solidarności, a przy okazji doświadczonym przemytnikiem. W dniu zatrzymania przewoził on około 8 ton nielegalnego ładunku, w tym między innymi kolejny sprzęt drukarski, kilka tysięcy antykomunistycznych książek, sprzęt radiowy, a nawet tajwańskie komputery. Wszystko to było przeznaczone dla Solidarności.

Według oficjalnych dokumentów, Scania płynęła do Polski w ramach tranzytu, docelowo zmierzając prosto do Jugosławii. W rzeczywistości ze Świnoujścia miała udać się pod Gdańsk, tam rozładować kontrabandę, brakujące 8 ton ładunku zastąpić betonowymi płytami (dla zachowania wagi) i dopiero wtedy ruszyć w dalszą trasę. Co też ważne, przed każdym z dwóch przemytów ciężarówce zmieniano kolor nadwozia, a także zakładano inne rejestracje. I właśnie tutaj pojawił się problem, który prowadził do zatrzymania.

O ile w czerwcowym transporcie nie zwrócono uwagi na rejestracje, to w listopadzie szwedzki celnik sprawdził tablice w bazie danych. Okazało się wówczas, że Scania jest rzekomo zarejestrowana jako… Volkswagen Passat. Coś takiego było oczywiście niedopuszczalne i transport powinien zostać zatrzymany. Zamiast tego wydarzyła się jednak rzecz bardzo dziwna. Szwedzi wpuścili ciężarówkę na prom i pozwolili na rejs do Polski. Mówi się, że załatwiła to Solidarność, dzięki kontaktom w szwedzkich służbach specjalnych. Jednocześnie Szwedzi poinformowali jednak o sprawie polskich pograniczników. Ci dali sygnał do Służby Bezpieczeństwa i zaraz po opuszczeniu portu w Świnoujściu Scania została zatrzymana.

Dlaczego Szwedzi poinformowali o sprawie polskie władze? To pytanie wymagające bardzo długiej, skomplikowanej i nie do końca pewnej odpowiedzi. Szerzej temat wyjaśniany jest na stronie internetowej miasta Gdańsk, pod tym linkiem, gdzie zapraszam wszystkie zainteresowane osoby. Ja zaś opowiem Wam w dużym skrócie jaki był dalszy los szwedzkiego przewoźnika i ciężarówki.

Lenart Jöern został w Polsce aresztowany, osądzony i skazany za przemyt materiałów wywrotowych o charakterze politycznym. Przyznaną karą mogły być 2 lata więzienia lub 40 tys. dolarów grzywny (równowartość 100 tys. dolarów na dzisiejszą wartość pieniądza). Ostatecznie skończyło się właśnie na grzywnie, a środki do jej opłacenia pochodziły z centrali Solidarności w Brukseli, z niewielkiej szwedzkiej zbiórki oraz od bogatego, szwedzkiego biznesmana. Dodatkową karą dla Szweda była też konfiskata jego ciężarówki. Scania przepadła na rzecz polskiego państwa i trafiła do krajowego użytku. Podobno widywano ją potem w Gdańsku, w dzielnicy Rudniki, jeszcze w latach 90-tych.

Na koniec jeszcze, że w omawianym okresie transport przez Świnoujście był wyjątkowo newralgicznym tematem. Drobiazgowe kontrole trzeba było prowadzić także w przeciwnym kierunku, w ciężarówkach zmierzających do Skandynawii. Pisałem o tym w następującym artykule: Tak przeszukiwano ciężarówki z Polakami uciekającym do Szwecji – najlepsza miała być Raba

Zdjęcia: Daniel Bloch, Paweł Mruk, Filip Wąsowicz