Używana naczepa dostała elektryczny napęd dla żurawia – oto ekologia z „V-ósemką”

Typowy napęd spalinowo-elektryczny, niczym w samochodach osobowych, nie zdołał przebić się w branży ciągników siodłowych. Już tylko jedna marka, mianowicie Scania, rozwija taką hybrydę, a liczba dostarczonych egzemplarzy pozostaje niewielka. Coraz ciekawsze projekty można jednak zaobserwować wśród hybrydowych pojazdów specjalistycznych lub hybrydowych zestawów. Niedawno oglądaliśmy to na przykładzie spalinowej Tatry z elektryczną zabudową, a dzisiaj obejrzymy sobie Scanię R530 V8 z naczepą o własnej baterii.

Ten niespotykany wynalazek trafił ostatnio do holenderskiej firmy Hoeflake Infra Techniek, specjalizującej się w dostawach i montażu sygnalizatorów świetlnych, latarni ulicznych, czy tablic elektronicznych na autostradach. Warto tu od razu zauważyć, że mowa o branży bazującej na zamówieniach publicznych, czy to z krajowego zarządów dróg, czy też od lokalnych władz. W holenderskich warunkach może to więc oznaczać sytuacje, gdy władze po prostu zażyczą sobie sprzętu o bardziej ekologicznym charakterze. By natomiast nie wiązało się to z zakupem nowego, astronomicznie drogiego pojazdu o ograniczonej praktyczności, Hoeflake Infra Techniek zdecydowało się właśnie na przebudowę posiadanej już naczepy.

Ta niskopodwoziowa naczepa marki Nooteboom dotychczas była wyposażona w żuraw rozładunkowy marki Palfinger PK50002SH, zasilany niewielkim silnikiem diesla niemieckiej marki Hatz. Diesel został teraz jednak usunięty, a zamiast niego firma Wierda Hybrid Technologies wstawiła nowe źródło napędu. Jest nim silnik elektryczny od razu zintegrowany z pompą hydrauliczną, który pozwoli na pracę żurawia bez jakichkolwiek spalin i hałasu. Tuż obok wstawiono też sporą baterię, o pojemności 70 kWh, zapewniającą energię dla tego silnika. Pozwoli ona na nawet 8 godzin ciągłej pracy żurawia, co w praktyce będzie bardziej niż wystarczające dla całego dnia pracy ciężarówki. Jeśli natomiast chodzi o ładowanie baterii, to w najwolniejszym scenariuszu potrwa ono 4 godziny.

Co ciekawe, tej baterii nie dobierano w ciemno. Jeszcze przed usunięciem silnika diesla firma Wierda Hybrid Technologies podpięła bowiem do żurawia swój system diagnostyczny, który przez dwa tygodnie zbierał pełne informacje o charakterze pracy urządzenia. Dzięki temu można było dokładnie wyliczyć, jak duża bateria jest tutaj niezbędna. Poza tym napęd żurawia otrzymał rozbudowany system sterujący, wraz z wyświetlaczem umieszczonym na obudowie baterii. Kierowca może tam nawet wybierać między trzema trybami pracy, w tym najszybszym „Power”, a jednocześnie system podaje jakie jest obecne zużycie energii i na jakim poziomie pozostaje naładowanie baterii.