Ukraina zaskarży Polskę w UE za brak zezwoleń na transport? Gra toczy się o stawki

Jakkolwiek absurdalnie by to nie brzmiało, Ukraina grozi zaskarżeniem Polski przed Komisją Europejską. I choć Ukraińcy nie są częścią UE, taka procedura jest podobno jak najbardziej możliwa.

Polsce chce się zarzucić utrudnianie ukraińsko-unijnego handlu i jak donosi „Rzeczpospolita” (cały artykuł tutaj), konkretnie dotyczy to zezwoleń na polsko-ukraiński transport drogowy. Firmy z Ukrainy domagają się radykalnego zwiększenia liczby takich dokumentów, ze 160 do 200 tysięcy. Za to Polska nie jest zainteresowana taką zmianą, mając ku temu konkretne powody.

Przede wszystkim, ukraińskie firmy transportowe są tak tanie, że przez większość roku polskim przewoźnikom trudno z nimi konkurować. Większy „sezon na Ukrainę” pojawia się dopiero zimą, gdy Ukraińcom kończą się zezwolenia. Wówczas stawki rosną do akceptowalnego w Polsce poziomu i na wschód rusza więcej polskiego sprzętu.

Strona polska ma też dodatkowe argumenty, znacznie trudniejsze do zbicia, gdyż odnoszące się do konkretnych liczb. To niedotrzymanie zakładanej przepustowości ruchu przez granicę (obecnie ma ona wynosić 80 procent założeń), a także zbyt wolne rozwijanie ukraińskiej, granicznej infrastruktury.

Dla wyjaśnienia dodam, że w latach 2014-2016 Ukraina zawarła szereg porozumień z Unią Europejską, w tym Umowę o Pogłębionej i Całościowej Strefie Wolnego Handlu (UE zawarło to też z Gruzją i Mołdawią). Taki dokument powołał strefę wolnego handlu, a jednocześnie Ukraina zadeklarowała przyjęcie ponad połowy unijnych przepisów prawa. Ukraińcy mają też nadzieję, że w latach 30-tych wejdą do Unii Europejskiej, a swój wniosek o członkostwo planują złożyć w 2024 roku.

Źródło zdjęcia: Ukraińscy przewoźnicy z coraz lepszym sprzętem – oto trzy konkretne przykłady