Transport żyraf w latach 80. oraz dzisiaj: GAZ 69, Iveco Daily oraz Volvo FH

Fot. Andrzej Szozda / CYRYL

Wirtualne Muzeum Miasta Poznania, znane pod skrótem CYRYL, poszerzyło ostatnio swoje zbiory o zdjęcia bardzo ciekawego transportu. Był przewóz żyrafy do ogrodu zoologicznego, wykonany w latach 80-tych ubiegłego wieku. Spójrzmy więc jaki sprzęt wykorzystywano w tej operacji cztery dekady temu, a także jak żyrafy przewozi się obecnie.

Fotografie z lat 80-tych wykonano w miejscowości Śmigiel, na dawnym szlaku drogi krajowej nr 5, około 60 kilometrów na południe od Poznania. Żyrafa była tam przewożona na lekkiej przyczepie, będąc umieszczonym w prowizorycznej, otwartej skrzyni. Boczne ściany sięgały zwierzęciu mniej więcej do początku szyi i w czasie postoju żyrafa mogła nawet sięgnąć do przydrożnych drzew. Stąd naprawdę niesamowite zdjęcia, na których żyrafa posila się liśćmi, a za nią na możliwość wyprzedzenia czekają między innymi Jelcz serii 300 oraz ciągnik siodłowy marki Star, prawdopodobnie z naczepą do przewozu mebli.

Fot. Andrzej Szozda / CYRYL
Fot. Andrzej Szozda / CYRYL
Fot. Andrzej Szozda / CYRYL

Jeśli chodzi o samochód ciągnący żyrafę, to był nim GAZ 69, czyli radziecki samochód terenowy, zaprojektowany tuż po II Wojnie Światowej. Jego DMC wynosiło 2,2 tony, napęd bazował na 2,1-litrowym silniku benzynowym, a 55 koni mechanicznych trafiało na koła przez zaledwie 3-biegową przekładnię, zestopniowaną głównie z myślą o jeździe w terenie. Biorąc więc pod uwagę fakt, że dorosła żyrafa może ważyć od 800 do 1200 kilogramów, kierowca GAZ-a miał co tutaj robić, a cały zestaw należał raczej do wolnobieżnych.

Jak natomiast te niesamowite zwierzęta przewozi się obecnie? Tutaj jako przykład mogę wskazać zestaw z czeskiego Zoo w Dvur Kralove, wykorzystywany do wszystkich transportów żyraf na terenie Czech, a do tego regularnie widywany w Polsce, na Słowacji, czy też na Węgrzech. Podobnie jak przed laty, żyrafa jedzie tam na nisko zawieszonej przyczepie, przeznaczonej dla pojazdów o DMC do 3,5 tony. Jest to już jednak przyczepa trzyosiowa oraz znacznie większa, a zwierzę pozostaje przy tym całkowicie zamknięte, co ma oczywiście związek ze względami bezpieczeństwa.

Przyczepa z Dvur Kralove otrzymała rozsuwane w górę nadwozie, zaprojektowane przez samych pracowników ogrodu zoologicznego i wykonane na indywidualne zamówienie. Taka konstrukcja pozwala zabrać jedną dorosłą żyrafę lub dwie młode, dopasowując wysokość dachu do ich wzrostu. Zdarza się nawet przekroczyć normatywne 4 metry, oczywiście dopasowując do tego trasę, wszak dorosłe samce żyraf nierzadko są zwierzętami ponad 5-metrowymi. Za to po zakończeniu przewozu całe nadwozie przyczepy może zostać opuszczone, eliminując problem z wiaduktami oraz ograniczając zużycie paliwa.

W kwestii pojazdu ciągnącego Zoo z Dvur Kralove postawiło na Iveco Daily w specyficznej konfiguracji. Jest to 3-litrowy, 180-konny furgon z krótkim nadwoziem, ale za to z podwójnym ogumieniem tylnej osi. To ostatnie rozwiązanie zostało wybrane dla uzyskania maksymalnej stabilności w transporcie, istotnej z uwagi na charakterystykę samych żyraf. Z natury mają to być bowiem zwierzęta strachliwie, a wręcz bardzo nerwowo reagujące na wszelkie zmiany. Tym większe uznanie trzeba więc mieć dla kierowcy, który wykorzystał taki przewóz GAZ-em 69…

Podobne zestawy jak ten z Czech można spotkać także w innych regionach Europy, jak chociażby w Beneluksie. Za to poza naszym kontynentem zdarzają się transporty o zupełnie innym charakterze. W Afryce oraz w Azji nadal częste są przewozy częściowo odsłoniętych żyraf, mających jedynie specjalne kagańce zabezpieczające na głowach. W 2014 roku doszło wręcz do bardzo głośnego wypadku na autostradzie w RPA, gdzie żyrafa jadąca w otwartej przyczepie uderzyła w wiadukt i poniosła śmierć na miejscu. Za to w Australii normą jest wprowadzanie żyraf do specjalnych skrzyni i umieszczanie ich na niskopodwoziowych naczepach, za ciężkimi ciągnikami (jak Volvo FH 6×4 na poniższym zdjęciu). Tamtejsze ogrody zoologiczne zlecają bowiem transporty najzwyklejszym przewoźnikom ponadnormatywnym, z uwagi na ich doświadczenie z planowaniem tras dla wysokich ładunków, pilotażem, unoszeniem przewodów, czy innymi tego typu zagadnieniami.

Fot. ZOO Perth