Dużo ciężarówek i mało ładunków, stawki spadły o 18%, a będzie jeszcze gorzej – pod takim tytułem publikowałem analizę stawek transportowych z drugiego kwartału 2023 roku. Co natomiast przyniósł nam pod tym względem trzeci kwartał? To możemy sprawdzić w najnowszej edycji raportu przygotowywanego przez firmę Transport Intelligence.
Tradycyjnie raport ujmuje dwa rodzaje stawek: kontraktowe oraz spotowe. Te pierwsze dotyczą stawek uzgadnianych przy stałych zleceniach, natomiast te drugie mają zastosowanie przy szybkiej, jednorazowej współpracy. Oczywiście trzeba też podkreślić, że raport skupia się na bezpośredniej współpracy, nie uwzględniając takich sytuacji, jak na przykład kilkukrotne sprzedanie lub przepisanie tego samego ładunku, obniżając przy tym jego stawki.
W przypadku stawek kontraktowych można mówić o poprawie sytuacji. Udało się tu bowiem zatrzymać spadki, a wręcz po raz pierwszy w tym roku odnotowano ich minimalny wzrost. Stawki kontraktowe w trzecim kwartale były bowiem o 1,4 procenta wyższe niż w kwartale drugim. Jednocześnie niemal równały się one ze stawkami z tego samego okresu ubiegłego roku, mając do nich zaledwie 0,4 procenta straty.
Za to w przypadku stawek spotowych sytuacja robi się coraz bardziej dramatyczna. Tutaj spadków nie udało się bowiem zatrzymać i stawki z trzeciego kwartału były o kolejne 1,2 procenta niższe niż w kwartale drugim. Co więcej, gdy porównamy je ze stawkami z tego samego okresu roku ubiegłego, łączny spadek okazuje się wynosić aż 14,8 procenta! A jakby tego było mało, na rynku doszło wręcz do kompletnej anomalii, nieodnotowywanej od początku istnienia tych raportów, czyli od 2017 roku. Mianowicie stawki spotowe spadły w trzecim kwartale wyraźnie poniżej poziomu stawek kontraktowych, dosłownie wywracając rynek do góry nogami.
Ten dramat wśród stawek spotowych można tłumaczyć zbyt duża ilością wolnych ciężarówek w stosunku do ilości dostępnych ładunków. Coś takiego skutkuje bowiem zbyt ostrą konkurencją o jednorazowe zlecenia. Ów niedobór ładunków jest natomiast efektem inflacji, która obniżyła konsumpcję w całej Europie. Dopóki więc europejskie nastroje gospodarcze się nie poprawią, powyższy problem może się utrzymywać.