Sprinter z „kurnikiem”, w którym wyśpi się rodzina z dwójką dzieci – wąski jak bus, długi jak ciężarówka

Filip Szóstak to jedna z tych osób, które nie potrafią powstrzymać się przed zakupem nietypowych pojazdów.  Trzy lata temu opisywałem jego Iveco Daily, będące ciągnikiem siodłowym pod jednoosiową naczepę (zapraszam tutaj). Ostatnio natomiast Filip zadzwonił do mnie z wiadomością, że kupił sobie nowego „busa”. Dzisiaj miałem okazję zobaczyć ten samochód na żywo i przyznam, że jest to naprawdę interesująca maszyna.

Historia tego Sprintera rozpoczęła się w Danii, w 2003 roku. Auto zamówiono wówczas ze 129-konnym wariantem silnika 2.1 CDI, z podwójną kabiną, a także z niestandardowo wydłużonym rozstawem iau. Następnie doszła do tego ogromna kabina sypialna, obejmująca całą długość dachu, a także wyraźnie wystająca nad przednią szybę. Za kabiną znalazło się zaś miejsce na ośmiopaletową zabudowę.

Wszystko to już z zewnątrz robi wrażenie wyjątkowo dużego. Rozstaw osi liczy około pięciu metrów, w dowodzie rejestracyjnym wpisano aż pięć miejsc siedzących, a w kabinie sypialnej wygodnie mieści się… rodzina z dwójką dzieci (Filip podobno już to sprawdzał). Od razu rodzi się też  pytanie, ile to wszystko waży? Otóż według wykonanego dzisiaj pomiaru, w stanie gotowości do jazdy mamy 2687 kilogramów masy własnej oraz 813 kilogramów ładowności.

Główną zaletą tej nietypowej konstrukcji ma być oczywiście komfort w kabinie. Zresztą, wielu z Was pewnie weszło w ten artykuł tylko po to, by zobaczyć zdjęcia wnętrza. Co natomiast konkretnie można tam znaleźć? Zacznijmy od tego, że do środka prowadzi troje drzwi – dwoje po prawej i jedne po lewej. Do tego mamy dwa indywidualne fotele z przodu i ławkę dla pasażerów z tyłu.

Sypialnia jest konstrukcją kompletnie oddzielną i niczym w najzwyklejszym „kurniku”, wchodzi się tam poprzez zamykany właz. Cała górna przestrzeń pokryta jest tapicerką, a ponadto znajdziemy tam szyberdach i dwa otwierane na oścież okna. Niestety wadą jest fakt, że sypialna jest bardzo niska i zaprojektowana z myślą o aerodynamice. O ile więc miejsca do spania jest tam mnóstwo, to zajęcie pozycji siedzącej nie jest już możliwe. W porównaniu ze zwykłymi, krótkimi, lecz wysokimi „kurnikami”, jest to spora wada. Za to na dole można się bez problemu wyprostować, jako że właz jest bardzo szeroki, a pod nim znajduje się częściowo wolna przestrzeń.

Nowy właściciel samochodu przyznaje, że Sprinter z podwójną kabiną ma spory potencjał, lecz wymaga też sporo pracy. Przede wszystkim, auto nie jest dostosowane do wykonywania dłuższych tras, jako że nie znajdziemy w nim suchego ogrzewania postojowego oraz tempomatu. Oba te elementy będzie więc trzeba dokupić. Ponadto aż prosi się o jakieś praktyczniejsze zagospodarowanie kabiny. Plan przewiduje montaż obracanych przednich foteli, a także wstawienie jakiegoś rozkładanego stolika. Stałe miejsce powinna też znaleźć lodówka i jakieś dodatkowe schowki lub półki.

Pomijając już kwestię kabiny, przedłużony Sprinter zwraca uwagę prowadzeniem. Rozstaw osi jest tutaj typowy raczej dla ciężarowych „solówek”, niż dla jakichkolwiek aut dostawczych. W efekcie promień skrętu jest więc wyjątkowo duży. Z drugiej strony, Filip bardzo chwali dynamiczny silnik, robiący jego zdaniem znacznie lepsze wrażenie niż na przykład 2,3-litrowe jednostki z Fiata. Wśród zalet wymienia też proste konstrukcyjnie, lecz po prostu udane boczne lusterka, dające dobry wygląd w sytuację za 7-metrowym pojazdem.

Na koniec dodam, że stan licznika to w chwili obecnej około 350 tys. kilometrów. Sądząc po ogólnym stanie samochodu, a także po nie do końca długodystansowym wyposażeniu, można w ten przebieg jak najbardziej uwierzyć.