Powyżej: egzemplarz z artykułu zatytułowanego Praca na bardzo długim zestawie z silosem – trzy lub cztery noce w kabinie Longline
Autor tekstu: Krystian Pyszczek
Scanie z przedłużoną kabiną, popularnie znane jako „Longline”, mogą być obiektem westchnień niejednego kierowcy. Większa ilość miejsca w części sypialnej pozwala naprawdę ciekawie zagospodarować przestrzeń, co Filip prezentował Wam już na niezliczonej ilości przykładów. Pełnowymiarowe kanapy, aneksy kuchenne, niewielkie toalety – wszystko to da się zmieścić w kabinie R-ki lub S-ki, jeśli tylko przedłużymy ją o około 100 centymetrów. W tym artykule nie będziemy jednak mówili o żadnym ze współczesnych modeli, a zamiast tego zaprezentuję Wam starszy ciągnik marki Scania-Vabis, który podobne udogodnienia oferował już 70 lat temu!
Scania-Vabis LS71 z niewielką, fabryczną sypialnią (zdjęcie przykładowe):
Cała historia miała miejsce w połowie lat 50-tych, a opisywany ciągnik zaczynał swoje życie jako standardowa Scania-Vabis LS71. Na swoje czasy była to bardzo dobra konstrukcja, choć trudno powiedzieć, aby wyróżniała się ona czymś niezwykle szczególnym. Pojazd posiadał długą, wysuniętą do przodu maskę, 9,3-litrowy silnik o układzie R6 generował około 150 KM mocy, a fabryczne kabiny sypialne ledwie mieściły bardzo wąskie łóżko. Ten ostatni element nie do końca pasował szwedzkiemu przewoźnikowi, który prowadził firmę Hansons Blommor, zajmującą się transportem kwiatów. Postanowił on więc gruntownie przerobić swój pojazd i oddał klasyczną Scanię do znanej niemieckiej firmy Kässbohrer. Tak, tej samej, której autobusowy dział przekształcił się później w Setrę, a część naczepowa do dzisiaj wytwarza pojazdy pod własną marką.
Omawiany egzemplarz już po przebudowie:
W ten oto sposób powstał wyjątkowy ciągnik, który pod względem oferowanych wygód może przyćmić nawet współczesne ciężarówki oferowane u dealerów. Specjaliści z Niemiec ogołocili bowiem Scanię z jej oryginalnej karoserii, wydłużyli ramę, a następnie zamontowali znacznie dłuższe nadwozie, wywodzące się z autobusów miejskich. W efekcie miejsce kierowcy przesunęło się nad przednią oś, silnik został całkowicie przykryty nadwoziem, a z tyłu powstała ogromna przestrzeń sypialna z dodatkowym przeszkleniem.
Co znajdowało się na pokładzie opisywanej Scanii? Przede wszystkim stolik z czterema fotelami, które po złożeniu tworzyły bardzo szerokie, dwuosobowe łóżko. Dodatkowo na zdjęciach można dostrzec coś na kształt aneksu kuchennego, umywalkę, a za siedzeniem kierowcy nawet toaletę. Innymi słowy, wnętrze nie tylko oferowało ogrom przestrzeni, ale też zapewniało realizację podstawowych potrzeb fizjologicznych bez konieczności opuszczania kabiny. I to wszystko w połowie lat 50-tych!
Zdjęcia wnętrza:
Do tak skonfigurowanego ciągnika podpięto naczepę do przewozu kwiatów, która w ówczesnych realiach mogła być określona pełnowymiarową. I w tym właśnie miejscu zaczynały się problemy, bowiem o ile Scania mieściła się w szwedzkich normach długości, tak w przypadku krajów kontynentalnych znacznie je przekraczała. Według nielicznych informacji, przy dwóch pierwszych kursach międzynarodowych holenderscy celnicy przymknęli na ten fakt oko, jednak zastrzegli, iż za trzecim razem nie przepuszczą zestawu dalej. A pamiętajmy, że to był jeszcze czas sprzed strefy Schengen, więc każda granica łączyła się z kontrolą.
Dlatego kariera tak długiej sypialni zakończyła się równie szybko co zaczęła. W późniejszym okresie ciężarówka miała zostać gruntownie przebudowana na zwykłą solówkę bez naczepy, w której to przestrzeń sypialna przekształcona została w przedział ładunkowy. Potem firma Hansons Blommor zbankrutowała, a sam pojazd w nowej formie zmieniał właścicieli. Widziano go między innymi w barwach szwedzkiej firmy państwowej ASG, słynącej z rejestrowania ciężarówek jako autobusy, by umożliwić szybszą jazdę. Tam pojazd ciągał krótką przyczepę transportowa, a następnie dokonał swoje żywota, nie zachowując się do dzisiejszych czasów.
Po zastąpieniu części sypialnej częścią towarową: