Pomysł wdrożenia stawek minimalnych za krajowe przewozy wzbudza w branży transportowej coraz większe zainteresowanie. W ostatnich latach wdrożyli to już Brazylijczycy, Hiszpanie oraz Węgrzy, a z podobnym postulatem wyszli teraz także Rumuni.
Rumuńskie stowarzyszenie przewoźników UNTRR zainspirowało się zmianami w sąsiednich Węgrzech. Tam od 28 stycznia obowiązuje nie tylko nowy system stawek minimalnych, ale też ograniczenie w odsprzedawaniu ładunków przez zbyt dużą listę pośredników. Rumuni chcą więc czegoś podobnego także u siebie i wydali w tej sprawie apel do władz.
Wśród swoich argumentów UNTRR wymienia się między innymi trwający kryzys w transporcie. Niedobór ładunków skutkował bardzo ostrą walką cenową wśród przewoźników, przez co koszty tylko w 2024 roku mają wzrosnąć o około 15 procent, a marże firm transportowych prawdopodobnie tylko spadną. System stawek minimalnych miałby takiej sytuacji zapobiec.
Jak na razie nie wiadomo, czy rumuński rząd wsłucha się w argumenty przewoźników. Tymczasem przypomnę jak wygląda wprowadzony już system węgierski, zamieszczając fragment dłuższego artykułu na ten temat:
Ustawowe minimum będzie wyliczane poprzez dodanie do siebie uśrednionej stawki paliwowej dla danego typu pojazdu, trzykrotności węgierskiej opłaty drogowej na danej trasie, a także ewentualnej dopłaty za załadunek, przestój lub sortowanie palet.
Wspomniana stawka paliwowa będzie co miesiąc określana przez NAV, czyli węgierski urząd skarbowy. Opłatę drogową wyliczy się oparciu o elektroniczny system HU-GO, a dla dodatkowych opłat przewidziano następujące kwoty: co najmniej 8636 forintów (98 złotych) za każdą godzinę przestoju po planowanym czasie rozładunku, a także co najmniej 10 975 forintów (125 złotych) za każdą godzinę aktywnego udziału w załadunku lub w sortowaniu palet.