Przewóz 335-tonowego ładunku przez pół Hiszpanii – dwa ciągniki V12 w 1983 roku

Powyżej: omawiany transport na okładce dawnego, brytyjskiego magazynu „Super Truck”

Autor tekstu: Krystian Pyszczek

Nie tak dawno na łamach strony pojawił się opis dotyczący największych ciężarówek marki Kenworth, a konkretnie modeli 953 oraz 963. Pojazdy te, odznaczające się pokaźnymi wymiarami oraz posiadające niezwykle mocne silniki, kierowane są do bardzo wymagającej pracy w branży naftowej na terenie Bliskiego Wschodu oraz Chin, gdzie transportują ładunki ważące setki ton. Jak się okazało na początku lat 80-tych potrzeba posiadania takiego ciągnika pojawiła się także w zachodniej części Europy, a konkretnie w Hiszpanii.

Na początku lat 80-tych Hiszpanie musieli przewieźć zbiornik reaktora atomowego do elektrowni jądrowej Trillo, znajdującej się w środkowej części kraju, około 90 kilometrów na wschód od Madrytu. Punktem startowym całego przedsięwzięcia był port w Alicante, a z najkrótszej trasy niestety nie można było skorzystać. To oznaczało, iż niezwykły ładunek miał do pokonania około 600 kilometrów. Za organizację transportu odpowiedzialny był Francisco Pezzi Penalver, który miał już ogromne doświadczenie w planowaniu takich przedsięwzięć.

Oprócz odpowiedniego wytyczenia trasy oraz organizacji logistycznej całej wyprawy, poważnym problemem okazało się znalezienie odpowiedniej ciężarówki która mogłaby podołać temu wyzwaniu. Sam ładunek miał bowiem ważyć 335 ton. Początkowo brano pod uwagę pojazdy marki Mack, z których wcześniej korzystał Pezzi. Problem w tym, iż Mack nie produkował tak dużych pojazdów i do przewiezienia zbiornika potrzeba byłoby aż sześć ciężarówek tej marki. Tak duża liczba ciągników oznaczała zwiększone ryzyko awarii oraz trudności w koordynowaniu działań kierowców. Z tego też powodu Pezzi skierował swoją uwagę w kierunku innych marek. Padło przy tym na Kenwortha, który zaoferował jeden z największych ciągników na świecie.

Pojazdem tym był niezwykły, trzyosiowy Kenworth 993, oryginalnie przeznaczony do pracy w przemyśle naftowym, między innymi w pustynnych krajach arabskich. Ramę pojazdu wykonano z bardzo mocnej, hartowanej stali, a długość samego ciągnika wynosiła prawie 11,5 metra. Ponadto Kenworth miał 3,3 metra szerokości oraz 4 metry wysokości, pomimo wyposażenia w kabinę z płaskim dachem. Aby radzić sobie w trudnym terenie, 993 został też wyposażony w specjalne opony marki  Michelin oraz napęd w układzie 6×6.

Poniżej: omawiany 993 w fabryce w Kansas City. Zdjęcia: David Marler

Model 993 posiadał krótką szoferkę pochodzącą ze słynnego modelu K100. Jednak w przeciwieństwie do dawcy, silnik 993 nie znalazł się pod kabiną, lecz został zamontowany za nią. Jednostką tą był 28-litrowy Cummins VTA-1710-C zbudowany w układzie V12. Motor ten, na co dzień wykorzystywany w niewielkich jednostkach pływających oraz maszynach przemysłowych generował, aż 700 KM mocy oraz 2576 Nm momentu obrotowego. Ponieważ pojazd przeznaczony był do pracy na terenach pustynnych, wyposażono go też w rozbudowany układ chłodzenia, składający się m.in. z chłodnicy o powierzchni 2,3 m2, który umieszczono w całości za kabiną. Przy takiej konstrukcji przedni grill kabiny stał się niczym innym jak ogromnym wlotem powietrza.

Jako, że 28-litrowe monstrum miało ogromny apetyt na paliwo, zamontowano dwa zbiorniki paliwa po 228 galonów (863 litrów) pojemności każdy. Skrzynia biegów, hamulec silnikowy oraz osie i przekładnie planetarne były autorstwem renomowanej firmy Clark. Kenworth 993 został wyposażony w skrzynię biegów Clark 16000 Powershift z ośmioma biegami do przodu, oraz czterema do tyłu. Wytrzymały wał napędowy wyprodukowało natomiast przedsiębiorstwo Spicer. Za zatrzymanie pojazdu  odpowiadały z kolei hamulce krzywkowe typu S.

Łącznie Kenworth zbudował na początku lat 80-tych trzy egzemplarze modelu 993 z czego dwa pomalowano w kolor żółty, natomiast jeden otrzymał niebieską barwę. Ciężarówki powstawały w fabryce w Kansas City, tuż obok innych specjalistycznych modeli marki. Niebieska sztuka została wysłany do Tunezji w Afryce, gdzie pracował w branży energetycznej i naftowej (w późniejszych latach ciągnik przemalowano na kolor czerwony). Żółte bliźniaki natomiast zakupili Hiszpanie, właśnie z myślą o transporcie zbiornika reaktora jądrowego. W przeliczeniu na dzisiejszą wartość pieniądza, łącznie zapłacono za nie równowartość 6,5 miliona złotych.

Poniżej: egzemplarz dla Tunezyjczyków. Zdjęcie: David Marler

Całe przedsięwzięcie transportu gigantycznego zbiornika ruszyło w maju 1983 roku. Kenworthy zaadaptowano przy tym do roli ciągników balastowych, przy czym pierwszy z nich znalazł się na początku zestawu, a drugi ulokowano z tyłu. Cenny ładunek umieszczono na naczepie niskopodwoziowej wyprodukowanej przez firmę Trabosa z Barcelony. Posiadała ona aż 18 rzędów kół, a ich skręt był kontrolowany przez operatorów siedzących na specjalnych stanowiskach w tylne części naczepy. Naczepa posiadała też hydrauliczny system samopoziomujący, który utrzymywał ładunek w pionie nawet podczas pokonywania wzniesień o 5,5-procentowym nachyleniu.

Za kierownicami Kenworthów zasiedli wyselekcjonowani kierowcy, którzy wcześniej pracowali w transporcie największych gabarytów. Oprócz tego zaangażowano pojazdy obsługi technicznej, policjantów na motocyklach odpowiedzialnych za kierowanie ruchem oraz uzbrojonych strażników: łącznie 65 osób. Pamiętać bowiem należy, iż podobnie jak i dzisiaj, także wtedy istniała duża grupa obywateli, którzy protestowali przeciwko energii atomowej. W takich realiach groźba ataku na mienie oraz osoby zaangażowane w jego transport była bardzo duża.

Ciężarówka na trasie:

Większa część trasy przebiegała po utwardzonych drogach asfaltowych z prędkościami w granicach 10-20 km/h. Nie można też powiedzieć, iż przeprawa była łatwa. Ogromne rozmiary Kenworthów nie ułatwiały manewrowania, a warkot 12-cylindrowych Cumminsów wypełniał kabiny pojazdów. Kierowcy musieli być przy tym perfekcyjnie zgrani, toteż każdy manewr czy nawet zmianę biegu koordynowali przy użyciu radia,. Również policjanci musieli wykazać się dużą cierpliwością, bowiem transport przyciągał wielu gapiów. W niektórych miejscach konieczne było zjechanie z utwardzonej drogi lub pokonywanie mostów, czy linii kolejowych. W takich sytuacjach do akcji wkraczały ekipy, które zajmowały się m.in. podnoszeniem linii trakcyjnych. Do wymagających zadań należało również pokonanie krętego zbocza Torija oraz przejazd przez miasto Villena, gdzie obawiano się protestów oraz ewentualnych ataków na konwój.

Łącznie transport trwał kilkanaście dni, choć dokładna ilość czasu jaką zajęło całe przedsięwzięcie nie została podana w zgromadzonych przeze mnie źródłach. Faktem jest, iż na potrzeby elektrowni jądrowej Trillo wykonywano także inne transporty ponadnormatywne. Na zdjęciach z epoki widać m.in. niemieckie ciężarówki Faun oraz ciągniki balastowe marki Hayes wyprodukowane w Kanadzie.

Ten sam ciągnik w późniejszej pracy:

Wracając jednak do głównego bohatera naszej opowieści, dalszy los niezwykłych Kenworthów jest owiany tajemnicą. Wiadomo, iż pracowały one w barwach innych przewoźników, gdzie również transportowały między innymi największy sprzęt budowlany. Aczkolwiek nie udało mi się znaleźć na ten temat bardziej szczegółowych informacji. Faktem natomiast jest to, iż jeden z nich nie tak dawno temu został wystawiony na sprzedaż w Holandii. Szybko znalazł on nowego właściciela, a także zachowały się poniższe zdjęcia z ogłoszenia:

Autor pragnie podziękować Davidowi Marlerowi, członkowi grupy American Truck Historical Society – ATHS, a także byłemu asystentowi kierownika fabryki Kenwortha w Kansas City, za pomoc w zgromadzeniu materiałów, zdjęć oraz przekazaniu wiedzy dotyczącej modelu 993 i jego historii. Bez jego pomocy i czasu który dla mnie poświęcił, napisanie powyższego tekstu nie byłoby możliwe.