Protestacyjny konwój ciężarówek na trasie 4000 km – kierowcy chcą wolności na granicy

We got ourselves a convoy, czyli z angielskiego zrobiliśmy sobie konwój – kanadyjscy kierowcy ciężarówek zapewne doskonale znają to zdanie, pochodzące ze słynnego filmu „Konwój”. Gdy natomiast ich kraj wprowadził nowe, pandemiczne ograniczenia w przekraczaniu granicy, sami postanowili taki konwój stworzyć.

Sposób organizacji jest tutaj naprawdę wyjątkowy. Pierwsi uczestnicy konwoju wyjechali z Kolumbii Brytyjskiej, a więc skrajnie zachodniej prowincji kraju, natomiast celem ich przejazdu jest Ottawa, czyli stolica kraju, położona na wschodzie, około 4000 kilometrów dalej. Po drodze do ciężarówek zaczęły dołączać się inne pojazdy, w tym także auta osobowe, a okoliczni mieszkańcy wyrażają swoje poparcie na przykład na autostradowych wiaduktach. Pojawiają się tam entuzjastyczne bannery, a nawet fajerwerki.

Przejazd konwoju przez cztery różne miejsca

Przykład przywitania na wiaduktach:

Konwój wystartował z zachodu kraju w minioną niedzielę, do Ottawy powinien dotrzeć jutro, a więc po całym tygodniu jazdy. Tam zapowiada się ogromny protest, wyrażający sprzeciw wobec ograniczeń. Jeśli natomiast chodzi o ilość pojazdów, to w mediach pojawia się wiele sprzecznych informacji. Rekordziści informowali o nawet 50 tys. ciężarówek, lecz takie wyniki szybko obalono. Byłoby to po prostu niewykonalne, gdyż sznur ciężarówek liczyłby jakiś 1000 kilometrów. Za najbardziej wiarygodne uznaje się szacunki mówiące o około 400 samochodach, naliczonych w okolicach miasta Winnipeg, a więc w połowie trasy. Z tego niecałe 150 miały stanowić ciężarówki, a resztę auta osobowe i pickupy (źródło: snopes.com)

Co natomiast doprowadziło do tak dużej akcji? W połowie stycznia Kanada zakazała swobodnego przekraczania granicy tym kierowcom ciężarówek, którzy nie są zaszczepieni. Tydzień później Amerykanie odpowiedzieli podobnymi zasadami. Mówiąc więc krótko, międzynarodowy, kanadyjsko-amerykański transport drogowy mogą teraz wykonywać tylko osoby zaszczepione. Stąd też brały się takie grudniowe akcje kanadyjskich przewoźników, jak na przykład 10 tys. dolarów dopłaty za poddanie się szczepieniu.