Poprawili aerodynamikę MAN-a TGX o 20 procent i zmieścili w nim wodorowy napęd

Nowa marka ciężarówek, zajmująca się przerabianiem na prąd lub wodór pojazdów „wielkiej siódemki” – zapewne zauważyliście, że to ostatnio popularny pomysł. Niemiecki Quantron jest zaś na to kolejnym przykładem, prezentując bardzo ciekawie zmodyfikowanego MAN-a.

Quantron QHM Aero to MAN TGX bieżącej generacji, z którego usunięto wszystkie elementy spalinowego układu napędowego. Zamiast tego pod kabinę trafiły dwa ogniwa wodorowe, przy ramie zamontowano dwa zbiorniki na wodór i bardzo małą baterię, a tylną oś zintegrowano z silnikiem elektrycznym oraz dwubiegową przekładnią. W praktyce stworzyło to więc układ, w którym ogniwa wytwarzają z wodoru prąd, prąd trafia do baterii i elektrycznego silnika, a silnik wraz z przekładnią obracają kołami. Dzięki temu można zrezygnować z długotrwałych postojów pod ładowarką, zastępując je tankowaniem wodoru, trwającym kilkanaście minut.

Jak już wspomniałem, o takim elektryczno-wodorowym zasilaniu sporo się ostatnio w branży mówi. Są jednak dwie cechy, którymi Quantron QHM Aero wyróżnił się na tle potencjalnych konkurentów. Po pierwsze, firmowi inżynierowie zabrali się też za wygląd zewnętrzny MAN-a, przygotowując nietypowy zestaw spojlerów, rozbudowany zderzak i nowe panele przednie. Dzięki temu opór aerodynamiczny kabin miał zmniejszyć się o nawet 20 procent, pozwalając na 10-procentowe ograniczenie użycia energii. Jeśli więc te wyliczenia pokrywają się z rzeczywistością, jest to przykład na to, jak wiele można jeszcze ugrać na aerodynamice.

Druga sprawa to stosunek zasięgu do wymiarów zewnętrznych, który jest tutaj wręcz zaskakujący. Dotychczas można było bowiem zobaczyć wodorowe ciągniki dwóch typów – te oferujące naprawdę minimalny zasięg oraz te wymagające montowania dużych zbiorników wodoru w dodatkowej wieży za kabiną (jak Nikola Tre FCEV, czy Mercedes-Benz GenH2 Truck). Quantron zdołał jednak rozmieścić napęd w taki sposób, że na jednym tankowaniu przejedziemy 700 kilometrów, a jednocześnie zbiorniki na 54 kilogramy wodoru zmieściły się w standardowym nadwoziu, bez przenoszenia czegokolwiek za kabinę.

Czy Quantron QHM Aero zrobi w branży karierę, to oczywiście pytanie, które pozostaje otwarte. Z jednej strony firma cieszy się oficjalnym zainteresowaniem niemieckich władz i dysponuje podobno gigantycznymi dofinansowaniami, z zastrzykiem środków tak dużym, by zadebiutować nawet w Stanach Zjednoczonych. Z drugiej jednak strony, stacje wodorowe pozostają wielką rzadkością, koszty zakupu wodorowych ciężarówek są przeogromne, a nowe marki już od lat mają problem z przebiciem się na ciężarowym rynku.