Płaca minimalna w Niemczech – 13 krajów jest przeciw, związki pracowników są za, firmy się boją

niemcy_zoll_sluzba_celna_pensja_minimalna

Nie ukrywajmy, dzień bez kolejnych informacji na temat płacy minimalnej w Niemczech to w obecnej sytuacji dzień niemalże stracony. Dlatego też na sobotni wieczór postanowiłem przygotować publikację w zwięzły sposób przedstawiającą kolejne najświeższe informacje w tym temacie. Zapraszam:

1. W piątek (TUTAJ) informowałem, że pięć krajów Europy Zachodniej postanowiło poprzeć Niemców, dostrzegając w pensji minimalnej szansę na „oczyszczenie” zachodniego rynku transportowego ze wschodnich firm. Tymczasem coraz silniejsza staje się koalicja występująca w Unii Europejskiej przeciwko płacy minimalnej. W chwili obecnej mówi się tutaj o aż trzynastu krajach i oprócz Polski są to: Słowacja, Czechy, Węgry, Rumunia, Bułgaria, Słowenia, Chorwacja, Litwa, Estonia, Portugalia, Hiszpania i Irlandia. Oprócz „nowej” Unii mamy tutaj też więc trzy kraje zachodnie.

2. Dwie koalicje w Unii Europejskiej to niejedyny podział jaki dokonał się w tej sprawie. Coraz wyraźniejszy jest także podział między przewoźnikami a kierowcami, których interesy naturalnie nie idą w parze. Ci pierwsi obawiają się nie tylko konieczności podniesienia pensji oraz tym samym wzrostu kosztów działalności, ale ich niepokój budzi także rozbudowana „papierkologia” proponowana przez Niemców. Tymczasem kierowcy cały czas liczą na szybki wzrost wypłat brutto, co pozwoli im odłożyć więcej pieniędzy na emerytury.

Organizacje reprezentujące kierowców, takie jak Solidarność, FZZ i OPZZ opowiedziały się jednoznacznie za nowymi niemieckimi przepisami, planując przekazać Niemcom wyrazy swojego poparcia w oficjalny sposób.

Tymczasem kolejne organizacje reprezentujące przewoźników biją na alarm – nowe przepisy mogą oznaczać dla kierowców nie tyle wyższe pensje, co po prostu wyższe bezrobocie. Jak podał przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego, narzucanie polskim firmom niemieckiej płacy minimalnej może oznaczać wzrost kosztów działalności o aż 20 proc. Jeśli przyjmiemy, że dla pewnej części firm okaże się to za dużo, zrezygnują one w działalności w branży transportowej i tym samym zatrudnienie straci 20 proc. osób pracujących przy przewozach, 200 tys. osób będzie musiał znaleźć w Polsce nowe zajęcie. Przy okazji prezes organizacji podkreślił, że obowiązki związane ze zgłaszaniem kierowców i przechowywaniem dokumentacji na temat ich pracy w wielu firmach wiązałyby się z koniecznością zatrudnienia dodatkowych osób.

man_tgl_2013

3. Ostatnia interesująca sprawa to wywiad z prezesem firmy Kuźnia Trans, który opublikował portal gospodarczy wnp.pl. W wywiadzie czytamy m.in., że firma zgłosiła do niemieckiego urzędu wszystkich 180 kierowców, obawiając się kar wyliczonych na 5 tys. euro, bo właśnie tyle ma wynosić kara za przejazd przez Niemcy kierowcy, który nie został zgłoszony. Poza tym prezes określił niemieckie przepisy po prostu abstrakcyjnymi, a także niekorzystnymi nawet dla samych Niemców, których gospodarka potrzebuje polskich firm transportowych. Oprócz tego firma obawia się, że w przypadku faktycznego stosowania tych zasad do polskich kierowców, wielu z nich, kierowanych chęcią zysku, po prostu przeciągałoby swój czas pobytu w Niemczech do maksimum. Cały wywiad czeka TUTAJ.

4. W odpowiedzi na powtarzające się pytania w komentarzach na Facebooku, po raz kolejny wyjaśnię jakie biurokratyczne obciążenia towarzyszą niemieckim przepisom i jak mają one umożliwić kontrolowanie firm. Po pierwsze, o przewidywanym pobycie danego pracownika w Niemczech trzeba wcześniej powiadomić urząd celny w Kolonii, oczywiście w języku niemieckim, stosując pismo, do którego link podawałem TUTAJ. Następnie trzeba prowadzić dokumentację potwierdzającą konkretne godziny pobytu kierowców w Niemczech, a także dokumenty potwierdzające wypłacone im wynagrodzenia, wszystko przetłumaczone na język niemiecki i trzymane przez okrągłe 2 lata.

Poprzednie teksty na temat pensji minimalnej w Niemczech można przejrzeć TUTAJ.