Pierwszy polski hub do ładowania ciężarówek – 200 kilometrów zasięgu w 45 minut

W ubiegłym tygodniu swoją polską premierę miała Scania 45S/45R, czyli elektryczny ciągnik siodłowy z dalekobieżną kabiną, oferujący do 520 kilometrów zasięgu. Jak zapewniali przy tym sami przedstawiciele firmy, dzięki takim parametrom pojazd będzie mógł pracować w trybie „4,5 godziny jazdy, 45 minut ładowania i znowu 4,5 godziny jazdy”. Problem jednak w tym, że zrealizowanie takiego planu wymaga dostępu do bardzo mocnych ładowarek. Dlatego Scania Polska sama postanowiła zorganizować te ładowarki.

W podwarszawskim Nadarzynie, tuż przed biurem oraz autoryzowanym serwisem Scania Polska, stanął tak zwany hub do szybkiego ładowania pojazdów elektrycznych, w tym zwłaszcza samochodów ciężarowych. Zamontowano w nim cztery ładowarki, każdą o mocy 350 kW, a więc zdolną przywrócić w elektrycznym zestawie około 200-225 kilometrów zasięgu w ciągu 45 minut (około 270-300 kilometrów w godzinę). Poza tym plac zaprojektowany jest w taki sposób, by dwa zestaw mogły podstawić się pod ładowarki bez konieczności odpinania swoich naczep. Za to do dwóch pozostałych słupków będzie można podjechać mniejszymi pojazdami, jak chociażby samymi ciągnikami.

Hub znajduje się na parkingu Scania Polska, ale jego operatorem będzie zewnętrzna firma Ekoen. Również z nią rozliczane będą opłaty za ładowanie, choć klienci Scanii będą mogli skorzystać przy tym z dedykowanej karty do opłat, w ramach usługi Scania Charging Access. Podkreśla się też, że stacja będzie dostępna dla ciężarówek dowolnych marek, a nawet dla samochodów dostawczych lub osobowych. Mówiąc więc krótko, będzie to punkt do powszechnego korzystania. To dobra wiadomość dla przewoźników niezwiązanych ze Scanią, choć tworzy to też pewne obawy o dostępność słupków, zwłaszcza w okresach wzmożonego ruchu osobówek.

By potwierdzić wydajność ładowarek, dostarczonych przez firmę Ekoenergetyka-Polska z Zielonej Góry, Scania przeprowadziła przedpremierowy test. Ciężki ciągnik siodłowy z serii 45S/45S został wówczas podpięty na ładowanie w zakresie od 10 do 100 procent. Jak widać na dołączonym wykresie, przez niemal cały czas udało się utrzymać moc rzędu 330-350 kW. Dla niezorientowanych jednak dodam, że nie wszystkie ciężarówki elektryczne są w stanie przyjąć tak szybkie ładowanie. Większość egzemplarzy jeżdżących po polskich drogach akceptuje moc rzędu 150-250 kW, więc wówczas ładowarka będzie pracowała z ograniczoną wydajnością.

Na koniec pozostaje jeszcze jeden temat, czyli koszty. Jak podaje firma Ekoen, ładowanie w Nadarzynie będzie kosztowało 1,99 zł/kWh. Jak na tego typu usługę, nie jest to szczególnie wysoka stawka, ale nadal oznacza to ponad 200 złotych za przejechanie elektrycznym zestawem około 100 kilometrów. I tutaj też pojawia się jeden z głównych problemów dotyczących publicznego, szybkiego ładowania elektryków – pozostaje to po prostu droższe niż jazda dieslem. Nieco więcej na ten temat pisałem w następującym, lipcowym artykule: FH Electric na kilkudniowych trasach po Polsce, z zużyciem szybkich ładowarek

Wykres ze wspomnianego testu: