Odgórny zakaz wyprzedzania dla ciężarówek to absurd – co będzie z tą sprawą dalej?

Fot. WITD Białystok

Rządowa zapowiedź odgórnego zakazu wyprzedzania dla samochodów ciężarowych (opisywana już tutaj) wzbudziła wczoraj mnóstwo emocji. Trudno się temu dziwić, wszak projekt może zapowiadać jeden wielki paraliż na prawych pasach ruchu, a wypowiedzi ministra Adamczyka na łamach „Polskiego Radia” ewidentnie się wykluczały. Postanowiłem więc wrócić do tego tematu, by poruszyć kilka dodatkowych kwestii.

Jak podawałem już wczoraj, projekt przepisów przewiduje zakaz wyprzedzania dla pojazdów o DMC powyżej 3,5 tony na wszystkich drogach dwujezdniowych, które mają nie więcej niż dwa pasy ruchu. Mowa więc o niemal wszystkich polskich autostradach oraz drogach szybkiego ruchu. Tak dla przykładu, na autostradzie A2 między Warszawą a Świeckiem będzie można wyprzedzić na dwóch krótkich odcinkach, pod Strykowem oraz w Poznaniu, jako że tam znajdują się akurat po trzy pasy. Resztę tej trasy, czyli jakieś 450 kilometrów, trzeba będzie natomiast pokonać bez żadnego wyprzedzania. Jeśli więc trafimy tam na pojazd ciągnący się 75 km/h – a takie przecież się zdarzają – stracimy jakieś pół godziny w stosunku do przejazdu w normalnym tempie.

Co więcej, jak podaje „Dziennik.pl”, dodatkowe ograniczenia przewidziano dla węzłów, a nawet dla dróg trzypasmowych. Otóż na węzłach pojazdy o DMC powyżej 3,5 tony mają mieć obowiązek poruszania się po tym pasie ruchu, który znajduje się najbliżej prawej krawędzi jezdni. Ciężarówka nie będzie więc mogła zjechać na lewo, by wypuścić inny pojazd z pasa do rozpędzania. Za to na odcinkach trzypasmowych lub szerszych pojazdy o DMC powyżej 3,5 tony mają mieć możliwość poruszania się po tylko dwóch pasach. Rząd najwyraźniej chce więc zabezpieczyć się przed sytuacją, w której trzy ciężarówki zaczną wyprzedzać się jednocześnie, korzystając z krótkiego odcinka „wolności”.

Jednocześnie trzeba pamiętać, że od 2022 roku obowiązuje nowy taryfikator mandatów. Zgodnie z nim wyprzedzanie ciężarówką na autostradowym zakazie kosztuje 1000 złotych za pierwszy przypadek lub 2000 złotych za każdy kolejny w ciągu dwóch lat. Co więcej, dodatkową karą za to wykroczenie jest 15 punktów, więc po dwóch udokumentowanych wyprzedzeniach kierowca będzie mógł automatycznie stracić prawo jazdy, a wraz z nim też możliwość wykonywania zawodu.

Wszystko to łącznie brzmi jak jeden wielki absurd, mogący kompletnie sparaliżować ruch na polskich drogach szybkiego ruchu. I podkreślam, sparaliżować także wobec kierowców aut osobowych, gdyż będą oni mieli ogromny problem, by w jakikolwiek sposób skorzystać z prawego pasa. Podkreślę też, że nigdy nie trafiłem na absolutnie żadne badania, według których tak powszechny zakaz wyprzedzania mógłby realnie poprawiać bezpieczeństwo. Znane są natomiast badania holenderskiej organizacji ANWB, według której zbyt powszechny zakaz wyprzedzania dla ciężarówek może być bardzo niebezpieczny w skutkach, zwiększając ryzyko najechań (opisywałem to już w 2015 roku, w tym artykule).

Co więc będzie w tej sytuacji dalej? Po pierwsze, trzeba mieć nadzieję, że sprawa skończy się jedynie na projekcie przepisów. Skoro bowiem jest to projekt, jego wejście w życie nie jest jeszcze w stu procentach przesądzone. Jeśli natomiast rząd mimo wszystko wprowadzi taki absurd w życie, trzeba będzie walczyć o przygotowanie oficjalnych wyjątków, jak na przykład znaki dopuszczające wyprzedzanie dla ciężarówek, powszechnie stosowane na objętych zakazami autostradach belgijskich. Stąd też moje zapytanie, które przesłałem już do Ministerstwa Infrastruktury i oczekuję obecnie odpowiedzi:

Czy Ministerstwo Infrastruktury przewidziało mechanizmy chroniące kierowców ciężarówek przed nadmiernymi zatorami na prawych pasach ruchu? Mam tutaj na myśli na przykład sytuację, w której pojawi się tam bardzo wolny pojazd, jadący znacznie poniżej dopuszczalnej prędkości. Tak dla przykładu, mogłyby to być odcinki z wyjątkowym dopuszczeniem możliwości wyprzedzania, czy też określenie warunków, w których takie wyprzedzanie będzie dopuszczalne.

Dla przypomnienia, wspomniana wypowiedź ministra: