Nowy wóz w serwisie, więc strażacy jechali do akcji kabrioletem V12, rocznik 1949

Autor tekstu: Krystian Pyszczek

Przyzwyczailiśmy się już, że w remizach straży pożarnej potrafi zachować się bardzo klasyczny sprzęt. Pomimo wielkich inwestycji w wymianę floty, pozostaje to zauważalne na przykład w polskich OSP, gdzie nadal spotkamy chociażby Citroena N350 z lat 60-tych. Prawdziwie zaskakujący widok pojawił się jednak w Stanach Zjednoczonych, w małym miasteczku Coraopolis ze stanu Pensylwania, gdzie strażacy wyjechali wczoraj do akcji pojazdem z epoki ciężarowych kabrioletów.

W akcji gaszenia budynku mieszkalnego uczestniczył wóz typu American LaFrance serii 700, pochodzący z 1949 roku. Mowa więc o 74-letniej konstrukcji, która zupełnie nie przypomina ciężarówek spotkanych na co dzień. Wóz ten pozostaje jednak w pełni sprawny i używany jest przez straż pożarną z Coraopolis w charakterze maszyny rezerwowej. Wyjeżdża więc na drogi, jeśli któryś ze współczesnych samochodów przechodzi prace serwisowe. Tak też stało się 19 lutego, gdy najnowszy nabytek strażaków Coraopolis, rocznik 2022, musiał trafić do warsztatu na niezbędne naprawy i poprawki.

American LaFrance serii 700 przy wczorajszej akcji:

Fot. Coraopolis VFD

Wóz marki Sutphen, który był akurat w serwisie:

Sutphen Corporation

O ile już sam wiek opisywanego pojazdu może robić niemałe wrażenie, to dla europejskich odbiorców jeszcze bardziej egzotyczny może wydawać się układ kabiny. To nadwozie całkowicie pozbawione dachu, co w połowie ubiegłego wieku było dosyć szeroko stosowane w amerykańskich wozach strażackich i wbrew pozorom miało wiele zalet. Przede wszystkim brak dachu znacznie polepszał pole widzenia strażaków, którzy w owym czasie często dojeżdżali do akcji kierując się unoszącym wysoko w niebo dymem. Szczególnie przydatne było to w dużych miastach poprzecinanych wieżowcami, które nierzadko skutecznie przesłaniały widok na horyzont. Kolejną zaletą było także to, iż załoga strażackiego „kabrioletu” stosunkowo szybko mogła wskoczyć wprost na zabudowę pożarniczą, tak aby możliwie jak najszybciej obsługiwać znajdujący się tam sprzęt.

Kiedyś to była norma:

Oczywiście wozy strażackie bez dachu miały też swoje wady. Przede wszystkim były one znacznie mniej bezpieczne w momencie wypadku, a także stanowiły pewne ryzyko już podczas samej akcji, gdyż płonące odłamki oraz gruz łatwo mogły uszkodzić przedział załogi i ranić samych strażaków. Dlatego w 1975 roku Krajowe Stowarzyszenie Ochrony Przeciwpożarowej ostatecznie zakazało amerykańskim firmom budowy takich pojazdów. Od tego momentu wszystkie nowe wozy strażackie miały mieć już zamknięte kabiny.

Zakaz nie wykluczył jednak dalszego użytku wyprodukowanych już pojazdów, co sprawia, iż w amerykańskich remizach można nadal odnaleźć perełki takie jak omawiana. Z resztą sam American LaFrance serii 700 to niezwykle wyjątkowa ciężarówka, obojętnie czy mamy do czynienia z wersją z dachem, czy też bez niego (istniały oba warianty). Sama marka istniała w latach 1873-2014 i produkowany przez nią sprzęt pożarniczy od samego początku uznawany był za produkt z najwyższej półki. Warto dodać przy tym, iż w USA firmy zajmujące się wyposażeniem strażackim budują wozy od podstaw, wliczając w to także podwozia. Niezwykle lubiana Seria 700 zadebiutowała natomiast w 1947 roku i produkowano ją do roku 1959. Pod maską tych bardzo trwałych ciężarówek spoczywały niezwykłe silniki benzynowe, o układzie V12, pojemności 8,64 litra i mocach od 190 do 240 KM. Wywodziły się one z motorów produkowanych przez lotniczą firmę Lycoming, na potrzeby przedwojennych samochodów sportowych Auburn Speedster.

Auburn Speedster:

Odpalanie omawianego V12:

Względnie współczesny przejazd serią 700 przez miasto: