Niemcy chcą obciąć dopłaty do elektrycznych ciężarówek – blisko 300 mln euro mniej

Już za cztery dni w Niemczech rozpocznie się wielki protest przewoźników drogowych. Tymczasem na jaw wyszły nowe plany niemieckiego rządu, mogące jeszcze bardziej rozgrzać atmosferę.

W ramach prac nad zmianami w tegorocznym budżecie, zaproponowano ograniczenie funduszy na dopłaty do elektrycznych ciężarówek. Zamiast pierwotnie planowanych 623 milionów euro, nowa kwota miałaby wynosić 328 milionów euro, będąc o niemal połowę niższym. Tymczasem dopłata do jednego pojazdu może być nawet sześciocyfrowym wydatkiem. Przykładem jest autotransporter z powyższego zdjęcia, tak bardzo kosztowny, że państwo dołożyło do niego aż 188 tys. euro.

Niemieckie stowarzyszenie przewoźników BGL już zapowiedział protesty w tej sprawie, domagają się utrzymania pierwotnego budżetu. Organizacja podkreśla przy tym, że ciężarówki elektryczne są co najmniej trzykrotnie droższe od spalinowych, więc małe i średnie firmy po prostu nie są w stanie ponieść takiego wydatku bez państwowego wsparcia. Jednocześnie coraz więcej przewoźników zaczyna myśleć o takiej inwestycji, gdyż wymusiła to ponad 80-procentowa podwyżka opłat drogowych dla diesli.

Tutaj od razu przypomnę, że w Polsce dopiero co odbył się protest, w czasie którego przewoźnicy domagali się dopłat do elektryków. Argumentowano to koniecznością wyrównania konkurencji z krajami zachodnimi, które jak najbardziej tego typu wsparcie wypłacają. Więcej na ten temat: Przewoźnicy protestują w Szczecinie – 2,5 godziny konwoju oraz 5 postulatów

Źródło zdjęcia: Autotransporter kupiony z państwową dopłatą 188 tys. euro – to Scania 25P na prąd