Nadwozie z samolotu na ramie 11-tonowej ciężarówki – kamper zbudowany w 3 lata

Ciężarówki przebudowane do celów kempingowych to naprawdę bardzo szeroki temat. Dotychczas mogliśmy to zobaczyć między innymi w formie brazylijskiej Scanii V8 z zupełnie oddzielną zabudową, holenderskiego Volva FH12 z emerytalnym kontenerem za kabiną, czy też ultraluksusowej wariacji na temat Mercedesa Actrosa. A że kalendarze wskazują połowę lipca, czyli sezon wakacyjny mamy w pełni, przyjrzymy się teraz jeszcze jednemu, naprawdę wyjątkowemu przykładowi. Będzie to ciężarówka z kadłubem od… transportowego samolotu z okresu II wojny światowej, o której opowie nam Krystian Pyszczek.

Autorem opisywanego projektu jest Gino Lucci, weteran służący w przeszłości w Siłach Powietrznych Stanów Zjednoczonych, a obecnie także właściciel prywatnego złomowiska przeznaczonego dla maszyn latających. Jak sam twierdzi zbudowanie kampera bazującego na samolocie było jego marzeniem odkąd skończył 8 lat, tym bardziej, iż tworzenie tego typu pojazdów w jego rodzinie było traktowane jako swego rodzaju tradycja.

Okazja do realizacji marzenia nadarzyła się gdy syn Pana Lucciego odnalazł wrak drugowojennego Douglasa R4D, niewielkiego samolotu transportowego. Maszyna spoczywała porzucona na polu przez około 30 lat, jednak jej aluminiowy kadłub został zachowany w całkiem przyzwoitym stanie. W ten oto sposób pozyskano karoserię dla przyszłego kampera, którą postanowiono następnie osadzić na typowo ciężarowym podwoziu. W tej kwestii wybór padł na Internationala DuraStara 4400. To typowo amerykańska ciężarówka dystrybucyjna, którą pod względem parametrów można porównać na przykład do naszego DAF-a LF. Pod wysunietą maską występował tu 7,6-litrowy diesel Navistar DT466, w zależności od konfiguracji generujący od 210 do 300 KM mocy maksymalnej. Trzeba też podkreślić, że model DuraStar 4400 ma DMC na poziomie 10,7 tony, więc w Ameryce można go prowadzić z podstawową kategorią prawa jazdy. Ta wystarcza bowiem do 11,8 tony.

Douglas R4d:

International DuraStar:

Oczywiście wykonanie takiego projektu nie było zadaniem łatwym. Ciężarowy International został całkowicie ogołocony z nadwozia, a także, sądząc po zdjęciach, konieczne stało się wydłużenie fabrycznej ramy. Następnie na podwoziu osadzono kadłub transportowego Douglasa, oczywiście bez skrzydeł, części ogonowej oraz silników. Nie oznacza to jednak, iż wszystkie te elementy poszły na zmarnowanie: autor pojazdu niezwykle ciekawie podszedł do kwestii błotników, gdyż przednie wykonano z osłon samolotowych silników, natomiast tylne z samolotowych zbiorników paliwa. Poza tym dodano także kilka retro smaczków, jak na przykład lusterka pochodzące z pickupa marki Ford, z lat 70-tych. Jeśli natomiast chodzi o wymiary „Fantastycznego Flaminga” (z ang. „Fabulous Flamingo”), bo taką nazwę otrzymał ostatecznie kamper, to mierzy on 11,6 metra długości oraz 3,8 metra wysokości. Masa własna to zaledwie 7771 kilogramów, jako że nadwozie wykonano z lekkich, typowo lotniczych materiałów.

Widok na pulpit kierowcy:

Nie mniejsze wrażenie robi wnętrze opisywanego kampera. Przede wszystkim niezwykłą ciekawostką jest fakt, iż otoczenie kierowcy stanowi tutaj oryginalna kabina Douglasa. Z Internationala przeszczepiono jedynie najważniejsze elementy w tym kierownicę, zestaw wskaźników, układ klimatyzacji wraz ze sterowaniem, czy dźwignię automatycznej skrzyni biegów. Cała reszta natomiast przeniesiona została wprost ze świata lotnictwa, od malutkiej, dzielonej przedniej szyby, na wolancie zamontowanym przed fotelem drugiego pilo.., pardon, pasażera skończywszy. Równie ciekawie prezentuje się także przestrzeń pasażerska w której znalazły się między innymi sypialnia, kuchnia, oraz łazienka. Łącznie „Fantastyczny Flaming” oferuje aż 28 metrów kwadratowych przestrzeni mieszkalnej, choć trzeba się przy tym przyzwyczaić do niskiego, zaokrąglonego sufitu.

Przykładowy widok na wnętrze:

Choć wszystko to brzmi wręcz abstrakcyjnie, opisywany pojazd może legalnie poruszać się po publicznych drogach. Co więcej, dzięki swojemu ciężarowemu dieslowi oraz liberalnym amerykańskim przepisom, jest w stanie rozwinąć prędkości rzędu 130 km/h. Jeśli natomiast chodzi o koszty oraz czas budowy takiej zabawki to Gino Lucci spędził na realizacji projektu łącznie trzy lata, w trakcie których wydał około 20 tys. dolarów. W przeliczeniu to około 80 tys. złotych, a więc równowartość na przykład 20-letniego kampera na bazie Fiata Ducato. Choć oczywiście zostaje pytanie, na ile można wycenić te trzy lata robocizny.

Filmowa prezentacja, wraz ze zdjęciami z budowy: