Autor zdjęcia: Łukasza Magoń (Magicv8)
Gdy zdjęcie tego samochodu wyświetliło mi się na Instagramie, początkowo przecierałem oczy ze zdziwienia. Wyglądało to bowiem jak Volvo FH12 pierwszej generacji, do którego ktoś doczepił kabinę sypialną w amerykańskim stylu. Jeszcze większe zdziwienie pojawiło się jednak w momencie, gdy poznałem wyjaśnienie dla tej zabudowy. Stoi za tym bowiem historia kierowcy, który wyjątkowo związał się z jednym pojazdem.
Jak się okazuje, zielono-czerwony ciągnik jest częścią Stowarzyszenia Ciężarowych Weteranów Holandii Północnej (VVVNN) i jego przeszłość jest dzięki temu dobrze znana. Wszystko zaczęło się w 2000 roku, gdy fabrycznie nowe Volvo FH12 420 Globerotter trafiło do firmy Sprik Granen, zajmującej się handlem zbożami. Pojazd otrzymał bardzo atrakcyjne, czerwono-białe malowanie, został połączony z dwuosiową przyczepą, a jego stałym kierowcą został doświadczony pracownik o imieniu Harry Kroeze.
W 2005 roku firma Sprik Granen ogłosiło upadłość, Volvo zostało wówczas przejęte przez dealera, a Harry Kroeze stracił swoje zatrudnienie. Chętny na zakup całego zestawu szybko się jednak znalazł i była nim firma Bok Transport, mająca bazę ledwie 40 kilometrów dalej. Harry Kroeze dowiedział się o tym fakcie i od razu udał się do nowego właściciela, zabierając ze sobą nawet cały zestaw dodatków, który zdjął z kabiny FH12 przy odejściu z Sprik Granen. Ta wizyta skończyła się propozycją zatrudnienia Harrego i tym samym kierowca wrócił na swoją dotychczasową ciężarówkę, by wykonywać nią pracę w zupełnie nowych barwach.
Zdjęcia z VVVNN:
Kolejne pięć lat później, w 2010 roku, Volvo osiągnęło 1,2 miliona przebiegu i postanowiono wystawić je na sprzedaż. Pojazd został przy tym pozbawiony samowyładowczej zabudowy i przyczepy, więc już jako samo podwozie szukał nowego właściciela. Tym okazał się natomiast… Harry Kroeze, czyli po raz kolejny ten sam kierowca, który prowadził pojazd już od okrągłej dekady. Co jednak ważne, podwozia nie odkupił on z myślą o pójściu „na swoje”, lecz przewidział dla niego prywatny użytek, w formie pojazdu hobbystycznego.
I tak 10-letnie Volvo zaczęło otrzymywać trzecie życie w rękach tej samej osoby, przekształcając się w połączenie kampera z ciągnikiem siodłowym. Rama została skrócona, na jej końcu zamontowano siodło, a w wolnej przestrzeni wstawiono metalowy kontener, konstrukcyjnie oddzielony od fabrycznej kabiny. To właśnie w tym kontenerze zamontowano kempingowe wyposażenie, takie jak instalacja 230V z panelami fotowoltaicznymi, kanapa i stolik przekształcane w łóżko, a nawet domowo wyglądająca kuchnia. Co też ciekawe, zastosowano przy tym podwójną tylną ścianę, z której pierwsza warstwa unosi się do góry, pełniąc rolę zadaszenia, a druga posiada drzwi i okna, służąc za zamknięcie w trakcie dłuższych postojów. Liczne zdjęcia wnętrza znajdziecie pod tym linkiem.
Ukończenie prac nad ciężarówką zgrało się z przejściem Harrego Kroeze na emeryturę. Dzisiaj były kierowca skupia się więc na podróżach z żoną, wykorzystując do tego ten sam pojazd, na którym przepracował znaczną część kariery.