MAN wstrzymuje dostawy ciężarówek oraz części na rosyjski i białoruski rynek

7-tysięczny MAN dla firmy Magnit

W nawiązaniu do tekstów:

Rosyjska sieć marketów Magnit odebrała 7-tysięcznego MAN-a – to już 15 lat

82 nowych ciągników Euro 5 na trasy z Europy do Chin, w barwach D-Trans

MAN cieszy się na wschodnim rynku szczególną pozycją. Ogromna, rosyjska sieć marketów Magnit zamawiała ciężarówki tej marki całymi setkami. MAN posiada też swoją montownię w Petersburgu, jego wywrotki powszechnie trafiają do rosyjskiej branży wydobywczej, a gdy rosyjskie i białoruskie firmy masowo ruszyły na Chiny, szczególnie często wybieram modelem okazał się właśnie MAN TGX. Mimo to również MAN postanowił objąć Rosjan sankcjami.

Jak donosi agencja prasowa TASS, MAN wstrzymuje jakiekolwiek dostawy do Rosji, zarówno w zakresie gotowych pojazdów, jak i podzespołów. Co więcej, takie same ograniczenia objęły także rynek Białoruski. Wspomniana montownia w Petersburgu została zatrzymana i około 70 pracowników odesłano na przymusowe urlopy. Oficjalną przyczyną tej sytuacji jest atak Rosji na Ukrainę, a także poparcie tej inwazji przez białoruskie władze.

Dotychczas pisałem już o podobnych decyzjach ze strony koncernu Volvo, marki DAF, a także Scanii. Szczególnie wyróżnił się też Mercedes-Benz, który ma zatrzymać, a może nawet zakończyć swoją bardzo bliską współpracę z Kamazem. Do przeszłości mogą więc odejście Kamazy, które wykorzystują kabiny, mosty napędowe, a nawet silniki Mercedesa.

Na koniec mam jeszcze dla Was medialną „ciekawostkę”. Weryfikując doniesienia dotyczące MAN-a, dotarłem między inny na rosyjskie wydanie amerykańskiego magazynu ekonomicznego Forbes. Tam pojawiła się informacja, że MAN wstrzymuje produkcję i dostawy w związku z rosyjską „operacją militarną”* na Ukrainie. Przy słowach „operacją militarną” dodano gwiazdkę, która prowadziła do wyjaśnienia pod tekstem. To wskazywało, że rosyjski Forbes musi dostosować się do wymogów rosyjskiego rządu w zakresie informowania o operacji na Ukrainie i dlatego nie może używać w swoich tekstach słów „atak”, „inwazja” lub „wojna”, pod groźbą kary w wysokości 5 milionów rubli (około 200 tys. złotych). Macie więc przykład tego jak działają obecnie media w Rosji.