We Włoszech coraz więcej mówi się o ekonomicznych skutkach epidemii koronawirusa. Eksperci alarmują, że gospodarka znalazła się w bardzo trudnej sytuacji i krajowi grozi poważny kryzys. Pojawiają się wręcz głosy, że informacje na temat zarażeń powinny być ograniczane, by nie napędzać dodatkowo przerażenia.
O sprawie bardzo ostro wypowiedział się między innymi burmistrz miasta Gorizia, leżącego przy włosko-słoweńskiej granicy. Podał on przykład konkretnej sprawy, która wypłynęła na życie miasta. Dotyczy to remontu lokalnej szkoły, który został wstrzymany z uwagi na brak potrzebnych materiałów.
Materiały miały zostać dostarczone z Niemiec. Jechały one ciężarówką, przez popularną przełącz Brennero. Po dotarciu na austriacko-włoskie pogranicze transport został jednak wstrzymany. Kierowca ciężarówki odmówił dalszej jazdy, a firma nie mogła znaleźć dla niego żadnego następstwa.
Kierowca miał zareagować w ten sposób na informacje o zarażeniach koronawirusem w północno-wschodnich Włoszech. Obawiał się on nie tylko samej choroby, ale też ewentualnej kwarantanny. W związku z nią mógłby zostać wykluczony z pracy na tydzień lub dwa, nawet jeśli nie doznałby zarażenia.
Swoją drogą, trudno mu się dziwić. W mieście Gorizia odnotowano bowiem potwierdzony przypadek zarażenia koronawirusem, a wiele firm z coraz większą nieufnością podchodzi do osób wracających z Włoch. Pisałem o tym chociażby wczoraj, w następującym tekście: Badanie każdego kierowcy przed rozładunkiem – specjalne zasady w Volkswagenie