Kontrola Sprintera z „naczepą” leżącą na podwoziu – jakich formalności wymagano?

Fot. ILT

„Pseudozestawy” na prawo jazdy kategorii B+E, gdzie podwozie rejestrowane jest jako ciągnik, a zabudowa leży na nim jako jednoosiowa naczepa, już wielokrotnie pojawiały się na stronie. Ostatnio pokazywałem między innymi egzemplarz z żurawiem hydraulicznym, zabudowany na Iveco Daily 40C18. Dwa lata temu pojawił się też przykład z Polski, w postaci Forda Transita oferującego 2,4 tony ładowności. Dzisiaj natomiast spojrzymy na taką konfigurację od strony transportowej kontroli.

Mercedes-Benz Sprinter o omawianym układzie – wyposażony w zabudowę z dodatkową osią, zarejestrowany jako ciągnik siodłowy z naczepą i mający łącznie 7-tonowe DMC – został ostatnio zatrzymany w Holandii, a więc w samej ojczyźnie tego typu konfiguracji. Z autostrady A12 ściągnęli go funkcjonariusze ILT, czyli holenderskiej inspekcji transportowej, a głównym obiektem ich zainteresowania okazały się kwestie formalne.

Do samej konstrukcji pojazdu, a także do sposobu jego zarejestrowania, inspektorzy nie mieli zastrzeżeń. Można się domyślać, że Holendrzy dobrze znali ten koncept. Problemem okazało się za to podejście samego przewoźnika, który najwyraźniej potraktował ten 7-tonowy wynalazek jako najzwyklejszego „busa”. Nie spełnił bowiem żadnych wymagań obowiązujących powyżej 3,5 tony, a więc nie posiadał obowiązkowej licencji na transport, kierowca nie dysponował ważnym prawem jazdy kategorii B+E, a w tachografie nie zalogowano karty.

Dalszy przejazd natychmiast został zakazany. Firmę czeka postępowanie administracyjne, które za sam tylko brak licencji może skutkować karą na 3,4 tys. euro. Na kierowcę nałożono kilka mandatów karnych (ich kwoty nie podano), a samochód uziemiono na parkingu na co najmniej 45 godzin. Nawet więc gdyby kierujący zdjął zabudowę (czyt. „odpiął naczepę”) i zszedł w ten sposób z tonażem do 3,5 tony, nie miał prawa od razu pojechać dalej.