Kolumbijski tuning ciężarówek marki Ifa oraz Skoda, w typowo amerykańskim stylu

Autor tekstu: Krystian Pyszczek

Położona w Ameryce Południowej Kolumbia to bez wątpienia kraj z niezwykle barwnym transportem drogowym w którym pracują ciężarówki pochodzące dosłownie z całego świata. Choć największą popularnością cieszą się tam pojazdy produkcji amerykańskiej, na kolumbijskich drogach nie brakuje również konstrukcji zachodnioeuropejskich, japońskich czy nawet chińskich. Swego czasu do tego kraju eksportowane były także dobrze nam znane ciężarowe Skody oraz Ify, a część z nich nadal jest na przysłowiowym „chodzie”. Co więcej pojazdy te bywają poddawane niezwykle ciekawemu tuningowi, który sprawia, iż rzadko kiedy przypominają one fabryczne konfiguracje.

Naszą galerię wschodnioeuropejskich ciężarówek po kolumbijskim tuningu zaczniemy sobie od Ify, a konkretnie od modelu W50 produkowanego w Niemieckiej Republice Demokratycznej w latach 1965-1990. Ciężarówka ta przez lata stanowiła podstawę NRD-owskiego transportu, a jej głównymi atutami była przede wszystkim prostota konstrukcji oraz dobre właściwości terenowe. Nie da się jednak przy tym ukryć, iż był to jednocześnie pojazd o stosunkowo niskim komforcie pracy oraz marnych osiągach, kiepsko radzący sobie przy wyższych prędkościach i z dużymi obciążeniami. Trudno było spodziewać się czegoś innego po zaledwie  6,6-litrowym dieslu o mocy nie przekraczającej 125 KM.

W Niemczech Wschodnich:

W Kolumbii:

Dawcy, czyli International i Freightliner:

Jednak pomimo swoich wad poczciwa Ifa była szeroko eksportowana na rynki zagraniczne w tym na przykład do Wietnamu, Mozambiku, Iraku, czy właśnie do omawianej w tym tekście Kolumbii. I tak oto dochodzimy do interesującego nas, stuningowanego egzemplarza pochodzącego, jak twierdzi autor fotografii, z 1974 roku. Wyjątkowe w nim jest to, iż wspomniany samochód otrzymał wiele dodatków pochodzących wprost z amerykańskich ciężarówek. Mamy więc przednie reflektory przeniesione wprost z Internationala serii 9000, chromowany grill wyciągnięty najprawdopodobniej z Freightlinera FLD oraz figurkę buldoga będącego symbolem marki Mack. Oprócz tego właściciel dołożył także kilka innych typowo amerykańskich dodatków w tym m.in. chromowane zderzaki, lusterka, pneumatyczne trąby, ozdobne błotniki, dużą przednią osłonę przeciwsłoneczną, pochylone anteny oraz dużą ilość pomarańczowych świateł pozycyjnych. Trzeba przy tym  przyznać, iż całość wygląda naprawdę bardzo schludnie a i jakość wykonania wydaje się być dosyć solidna. Niestety nie wiadomo nic na temat silnika oraz podwozia, aczkolwiek niewykluczone, iż także te elementy mogły zostać poddane modyfikacji, a może i nawet zastąpione zupełnie innymi podzespołami.

„Super Ifa”:

Mniej radyklanie, choć równie ciekawie prezentuje się widoczny powyżej czerwony egzemplarz. Tu zakres modyfikacji był nieco mniejszy, m.in. pozostawiono oryginalne przednie reflektory, jednak obecność chromowanego grilla, bardziej aerodynamicznego zderzaka czy typowo amerykańskich świateł obrysowych i lusterek sprawiają, iż także ten pojazd prezentuje się wyjątkowo. Dodatkowo widać, iż właściciel jest dumny ze swojego projektu, a przynajmniej tak można wywnioskować po napisie „SUPER IFA” prezentowanym na przedniej szybie.

Skoro wschodnioniemieckie Ify mamy za sobą, czas przyjrzeć się kolumbijskim egzemplarzom czechosłowackiej Škody 706. O tym konkretnym modelu pisałem dla was odrębny artykuł dostępny tutaj. W ramach szybkiego przypomnienia tylko wspomnę, iż pierwsze egzemplarze tej ciężarówki zostały zaprezentowane jeszcze przed drugą wojną światową, a konkretnie w 1939 roku. Mimo to dopiero w 1957 roku wprowadzony został wariant RT, posiadający całkowicie nową kabinę montowaną na silniku, wówczas będący konstrukcją dosyć nowoczesną. Wysoka wygoda pracy oraz typowa dla Czechów staranność wykonania sprawiły, iż Škoda 706 przez lata uważana była za jedną z najlepszych ciężarówek bloku wschodniego, a jej produkcję zakończono dopiero w 1988 roku. Poza tym pojazd ten był eksportowym hitem, wysyłanym aż do 57 krajów całego świata.

W Czechosłowacji:

W Kolumbii:

Analizując zachowane zdjęcia można stwierdzić, iż do Kolumbii ciężarowe Škody trafiały głównie w wariantach skrzyniowych oraz jako wozy strażackie. Podobnie jak miało to miejsce w przypadku Ify, wiele egzemplarzy „706-ki” nadal jeździ po tamtejszych drogach z różnymi typowo amerykańskimi modyfikacjami, obejmującymi m.in. chromowane grille, lusterka, osłony przeciwsłoneczne, czy też kanciaste podwójne przednie światła, znacznie ułatwiające kolumbijską eksploatację. Swego czasu wszystkie amerykańskie ciężarówki miały bowiem uniwersalne reflektory o tym samym wymiarze, bardzo tanie w zakupie i wymienne między różnymi markami. Dlatego tego typu przeróbki trafiały nawet na kolumbijskie Skody straży pożarnej, czego doskonały przykład widzicie poniżej.

Najlepsze jednak zostawiłem dla was na koniec. Jak zapewne zauważyliście większość dotychczas omawianych pojazdów to wschodnioeuropejskie ciężarówki z amerykańskimi dodatkami. Na tym tle zdecydowanie wyróżnia się jedyny w swoim rodzaju ciągnik siodłowy o nazwie własnej „Horror house” („Dom strachu”). Niestety, na temat tego pojazdu nie wiadomo zbyt wiele, a zdobyte przeze mnie informacje można określić jedynie mianem szczątkowych. Mimo to warto poświęcić tej konstrukcji parę zdań, gdyż jest ona naprawdę wyjątkowa.

„Horror House”:

Czym zatem był „Horror house”? Podstawę całości stanowiło bliżej nieokreślone amerykańskie podwozie (według niektórych był to Freighltiner), na które właściciel nałożył własnoręcznie zbudowaną kabinę. Górna część tego nadwozia została przeniesiona wprost ze Škody 706, natomiast dolna najprawdopodobniej stanowiła kolejne rozwiązanie rodem z USA (na moje oko kształt przypomina nieco Internationala Transtara). W efekcie cała szoferka była tak niesłychanie wysoka, że pojawiły się prawdziwe legendy o kierowcy, używającym… kija od szczotki z przyczepionym koszem aby móc płacić za przejazdy na powszechnych w Kolumbii bramkach. Co też ciekawe pomimo kilku typowo amerykańskich elementów wizualnych takich jak światła obrysowe na dachu, przedni zderzak, charakterystyczne lusterka czy pionowo poprowadzony wydech, właściciel pozostawił oryginalny skodowski grill, przednie światła oraz napis z nazwą producenta.

Według starych kolumbijskich kierowców „Horror house” znany był przede wszystkim z ogromnej mocy i niesamowitych osiągów. Oznacza to, iż pod maską nie pracował oryginalny czechosłowacki diesel, który z pojemności 11,8 litra generował od 160 do 210 KM mechanicznych. Zamiast niego „Dom strachu” podobno otrzymał amerykańskiego Cumminsa 855 Big Cam, a więc motor który po dziś dzień uważany jest za kultowy. Ten 14-litrowy potwór zadebiutował w 1976 roku, a jego najmocniejsze warianty potrafiły osiągać nawet 605 KM mocy! Dodatkowo silnik ten znany był z ogromnej długowieczności.

Przykładowe nagranie z udziałem tego silnika: