Kierowcy 7-tonowych zestawów z karami za spanie w kabinach – problem we Francji

W ramach zwalczania zagranicznych firm z branży lekkiego transportu, Francuzi wprowadzili zakaz spania w pojazdach o DMC do 3,5 tony. Dokonano tego pod pretekstem ochrony warunków życiowych kierowców, nakazując im odbywanie noclegów w hotelach.

Jak pokazała już praktyka, dla kierowców wcale nie oznaczało to niczego dobrego. Skierowano ich bowiem do najtańszych możliwych hoteli, często tak brudnych i ciasnych, że kabina sypialna wydaje się przy nich luksusem. Bardzo wymowny przykład, z pokojem z sieci F1, był prezentowany w tym artykule. Poza tym nie brakuje akcji kontrolnych (jak na przykład tutaj), a Francuzi wymagają wręcz okazywania rachunków za hotele, potwierdzających odbycie dobowego odpoczynku poza kabiną.

Dzisiaj przyjrzymy się temu problemowi od szczególnej strony. To kwestia firm realizujących przewozy lekkimi, 7-tonowymi zestawami, jak na przykład autolawety z przyczepami. Pojazdy tego typu są wyposażane w tachografy i poruszają się w oparciu o licencje wspólnotowe. Można wręcz powiedzieć, że przepisy unijne traktują takie zestaw na równi z samochodami ciężarowymi o DMC powyżej 3,5 tony. Do tego wszystkiego dochodzi też kwestia parkingów. W przeciwieństwie do zwykłych „busów”, kilkunastometrowe zestawy z przyczepami nie mieszczą się pod hotelami. Ewentualnie mogą się zmieścić, ale i tak są wypraszane przez obsługę z uwagi na zajmowanie zbyt dużej ilości miejsca.

Jak więc Francuzi traktują takie zestawy? Właśnie rozmawiałem na ten temat z kierowcą, który pracuje w lekkim międzynarodowym transporcie samochodów, wykonywanym autolawetami z tylnymi kabinami sypialnymi oraz przyczepami. Zestawy te liczą po 7 ton DMC, ale firma doświadczyła już niestety problemów, w praktyce zależnych od podejścia osoby kontrolującej. Zdarza się, że francuski policjant potraktuje zestaw jako 7-tonową całość, pozwalając kierowcy na spanie w kabinie. Były już jednak przypadki wystawienia kar, przewidujących 750 euro kaucji na miejscu oraz 750 euro do późniejszego wpłacenia, z informacją dosyłaną pocztowo.

W chwili obecnej firma bada temat odwoływania się od takich kar. W sprawie brakuje niestety konkretnych informacji i zapewne nawet sami Francuzi nie wiedzą do końca co z tym faktem zrobić. Tymczasem niebezpieczeństwo otrzymania kolejnego mandatu pozostaje. 1500 euro, czyli około 7000 złotych, to bardzo wysoka kwota, mogąca zniweczyć opłacalność całego przewozu. A jednocześnie specyfika wielu branży jest taka, że przesiadka na cięższe pojazdy po prostu nie miałaby sensu…