W nawiązaniu do tekstu:
Rumuński kierowca ciężarówki walczy o ponad 700 tys. zł od firmy ze Skandynawii
Zapadł wyrok w sprawie rumuńskiego kierowcy ciężarówki, zatrudnionego w słowackim oddziale norweskiej firmy transportowej Bring. Rumun okazał się w tym procesie przegranym i winny jest teraz przewoźnikowi ponad 100 tysięcy koron.
Emilian Jetzi był jednym z wielu rumuńskich kierowców, którzy zostali zatrudnieni w słowackim oddziale firmy Bring. Wynagradzano go według słowackich norm, choć jego praca odbywała się w Skandynawii, w tym głównie na terenie Danii. Również tam miały rozpoczynać się jego trasy, jako że do duńskiej bazy kierowcę dowożono minibusem. I dlatego też Rumun uznał, że należało mu się duńskie wynagrodzenia, wraz z duńskimi dodatkami socjalnymi, takimi jak na przykład „wakacyjne”.
Kierowca poszedł z tą sprawą do sądu, oczekując od firmy Bring ponad 1,2 miliona koron duńskich, czyli około 760 tys. złotych. Według wyliczeń, właśnie taka była różnica między jego słowackimi zarobkami z przeszłości, a potencjalnym wynagrodzeniem za tę samą pracę według duńskich norm. Za to przewoźnik zupełnie nie widział powodu, by takie pieniądze wypłacać. Jego zdaniem kierowca był zatrudniony w transporcie międzynarodowym, wykonywał trasy wiodące do rozmaitych krajów i zgodnie z prawem mógł być wynagradzany według norm z kraju zatrudnienia oraz zarejestrowania ciągnika.
I właśnie tej drugiej stronie rację przyznał sąd z Kopenhagi. Dzisiaj w sprawie zapadł oficjalny wyrok, według którego oczekiwania kierowcy zostały w większości odrzucone. Sąd nie przyznał mu zaległego podwyższenia wynagrodzeń, ani też duńskich diet. Uznał, że po prostu nie ma ku temu wystarczających powodów. Jedyne oczekiwania, które uznano za uzasadnione, to wypłacenie pewnego dodatku wakacyjnego. To jednak okazała się stosunkowo niewielka kwota, w wysokości 19 tys. koron, czyli 11,5 tys. złotych.
Za to znacznie więcej kierowca musi teraz zapłacić przewoźnikowi. Jako że firma została uznana za niesłusznie oskarżoną, Rumun będzie musiał zwrócić jej koszty postępowania prawnego, toczącego się już od 2018 roku. Jest to kwota dokładnie 115 tys. koron, czyli w przeliczeniu 69 tys. złotych. I co więcej, kierowca musi wypłacić te pieniądze w krótkim, zaledwie 14-dniowym terminie. Choć jest też druga droga, mianowicie odwołanie od wyroku i pójście do sądu wyższej instancji. Czy jednak kierowca to zrobi, tego jeszcze nie wiadomo.
A na koniec dodam, że sprawa wzbudziła w Skandynawii szczególnie dużo kontrowersji. To dlatego, że firma Bring należy do Posten Norge, czyli państwowej, norweskiej poczty. Już sam fakt otwarcia przez taką firmę słowackiego oddziału i zatrudniania tańszych, zagranicznych kierowców jest więc częstym obiektem krytyki.