Chory i niepoczytalny, ale dalej z kategorią C+E – drugi dzień bardzo głośnego procesu

Czy można być osobą z poważnymi problemami psychicznymi, a mimo to nadal posiadać uprawnienia do prowadzenia samochodów ciężarowych? Jak się właśnie okazało, w Holandii było to całkowicie możliwe. Taki wniosek wypływa z drugiego dnia iście bezprecedensowego procesu, dotyczącego prawdopodobnie umyślnego przejechania policjanta, zatrzymującego ciężarówkę do kontroli.


Poniższy tekst stanowi kontynuację następujących artykułów: Proces kierowcy ciężarówki, który staranował policjanta – nienawiść na sali sądowej oraz Dramat z kontenerami na ośmiu osiach: historia kierowcy, który staranował policjanta


Wczorajszy, pierwszy dzień procesu polegał głównie na przesłuchiwaniu samego Willema M. Mężczyzna stwierdził tam, że nie był w stanie zahamować przed policjantem na motocyklu, odbił w bok by ominąć ten pojazd, nie zauważył żadnego zderzenia i nie stwierdził uszkodzeń na swojej ciężarówce. Przyznał się też do nienawiści wobec służb kontrolnych, określając 95 procent wymiaru sprawiedliwości skorumpowaną organizacją kryminalną.

W czasie drugiego dnia procesu przedstawiono wyniki obserwacji Willema M., którą przeprowadzono w Pieter Baan Centrum – specjalnym ośrodku psychiatrycznym do badania osób podejrzewanych o najcięższe przestępstwa. Mężczyzna przebywał tam przed procesem, przez okres sześciu tygodni, a lekarze nie mieli wątpliwości co do jego problemów na tle psychicznym. Kierowca okazał się osobą z ograniczoną poczytalnością, cierpiącą dodatkowo na formę autyzmu. Lekarze zalecili też długotrwała terapię, przyznając, że bez niej mężczyzna może ponownie popełnić przestępstwo. Dodatkowo stwierdzono, że w dniu ubiegłorocznego wypadku kierowca prawdopodobnie prowadził ciężarówkę w stanie skrajnego przeładowania emocjami. Mogło to być następstwem traumy, której doznał uczestnicząc we wcześniejszym, śmiertelnym wypadku w 2019 roku. Podsumowując, lekarze zasugerowali skierowanie kierowcy do zamkniętego ośrodka psychiatrycznego, zamiast obejmować go zwykłą karą więzienia.

Wszystko to nie pozostawia wątpliwości, że taka osoba absolutnie nie powinna posiadać uprawnień do prowadzenia ciężarówek. Wiele wyjaśnia to też w kwestii przyczyn wypadku, a przy okazji stanowi ogromną porażkę systemu badań psychologicznych, któremu podlegają zawodowi kierowcy.

Sam oskarżony absolutnie nie zgodził się z powyższą diagnozą. Jak stwierdził, woli otrzymać karę dożywotniego więzienia niż zostać uznanym za osobę niepoczytalną. Choć oczywiście decyzja będzie należała tutaj do sędziego, a i prokuratura ma tutaj nieco inne oczekiwania. Ta zgodziła się z potrzebą zamknięcia kierowcy w ośrodku psychiatrycznym, poddając go przymusowemu leczeniu, ale dodatkowo oczekuje też 12 lat więzienia, 10 lat zakazu prowadzenia pojazdów oraz 5 lat zakazu wykonywania zawodu kierowcy.

Również w czasie drugiego dnia procesu wysłuchano przedstawicieli policji oraz bliskich zmarłego. Po raz kolejny odtwarzano przy tym przebieg zdarzeń, między innymi przy użyciu kamer z monitoringu. Podano też kilka dodatkowych informacji w sprawie obrażeń ciała, które wystąpiły u policjanta-motocyklisty. Znalezione zwłoki miały być wręcz niekompletne, co świadczyło o sile zderzenia z ciężarówką. Lokalny wydział ruchu drogowego miał natomiast podsumować ilość mandatów, które nałożono na Willema M. w ostatnich latach. Choć sam oskarżony mówił o prawdziwej nagonce na jego ciężarówkę, miały to być tylko cztery kary za przeładowanie oraz jeden mandat za kierowanie gróźb wobec policjantów.

To nadal nie jest koniec procesu. Ciąg dalszy spodziewany jest dopiero w poniedziałek, 12 września, gdy swoją przemowę wygłosi obrońca kierowcy.

Wstęp dla osób niezorientowanych w temacie:

Jeszcze przed procesem mogliśmy się dowiedzieć, że 47-letni Willem M. był wielkim miłośnikiem ciężarówek. Jego dumą i radością był odrestaurowany, zabytkowy DAF, natomiast na co dzień, w firmie należącej do brata, mężczyzna prowadził szczególny zestaw do przewozu kontenerów morskich. Ciężarówka składała się z czteroosiowego podwozia oraz czteroosiowej przyczepy, a policja znała ją jako zestaw wykorzystywany do skrajnego przekraczania dopuszczalnej masy całkowitej.

W 2015 roku Willem M. miał swój pierwszy wypadek. Wjechał wówczas w policjanta na motocyklu, który próbował zatrzymać go do kontroli. Funkcjonariusz stracił w wyniku zdarzenia jedno z ramion, a kierowca został skazany na 160 godzin prac społecznych. Wtedy też miał znaleźć się pod stałą obserwacją rotterdamskiej drogówki. Niemniej mężczyzna zdołał odzyskać uprawnienia do kierowania, przeszedł niezbędne badania lekarskie i wrócił do pracy, by w 2019 roku uczestniczyć w kolejnym wypadku. Śmiertelnie potrącił wówczas starszą kobietę, która przechodziła przez jezdnię. Niemniej akurat to zdarzenie nie zostało uznane za spowodowane przez kierowcę i jego ciężarówkę. Półtora roku później Willem M. zdołał zaś odnowić swoje uprawnienia i wrócił do jazdy, by po 17 dniach dokonać prawdziwej tragedii. 7 czerwca 2021 roku ponownie wjechał na policjanta na motocyklu, tym razem zabijając go na miejscu, a następnie uciekając z miejsca zdarzenia.