Kara za weekend w kabinie tylko na gorącym uczynku – rachunki za hotel są zbędne

Jeśli służby chcą karać kierowców i przewoźników za 45-godzinne odpoczynki w kabinach, to powinny prowadzić swoje kontrole w weekendy – taki wniosek wypływa z najnowszego wyjaśnienia Komisji Europejskiej, opublikowanego na łamach bloga „Truck Mobility Info”, poświęconego Pakietowi Mobilności (oficjalne potwierdzenie pod tym linkiem).

Jak wskazano w tym komisyjnym wyjaśnieniu, 45-godzinne pauzy w kabinach powinny być karane na zasadzie gorącego uczynku. Policjanci lub inspektorzy powinni więc sprawdzać pojazdy na parkingach, weryfikując, czy tachograf nie nalicza akurat pełnego odpoczynku tygodniowego, z kierowcą przebywającym w tym czasie w kabinie.

Ewentualnie służby kontrolne mogą akceptować sytuacje, w których kierowca ustnie przyzna się do złamania prawa, robiąc to z własnej woli. Coś takiego wydaje się raczej mało prawdopodobne, choć podobno ma to być „okienko” dla tych kierowców, którzy zostali zmuszeni przez pracodawcę do pozostania w kabinie i poprzez karę będą chcieli skłonić firmę do zmiany swoich praktyk.

Za to komisyjne wyjaśnienie wyklucza prowadzenie przymusowych kontroli po fakcie, poprzez żądanie od kierowców rachunków za pobyt w hotelu lub innych tego typu dowodów na przebywanie poza kabiną. Coś takiego uznano po prostu za niedopuszczalne. Trzeba zaś podkreślić, że w wielu krajach było to dotychczas normą, na co przykładem mogły być chociażby doniesienia o karach ze Szwecji: 9 tys. złotych kary za weekend w kabinie – szwedzka kontrola w oparciu o tachograf