Wyjazd nowego samochodu w pierwszą trasę to w mniejszych firmach zawsze duże wydarzenie. W tym przypadku ekscytacja szybko zamieniła się jednak w przerażenie, gdyż świeżo zabudowany pojazd krył pod podwoziem dramatyczną fuszerkę.
Czytelnik Bartosz zakupił ostatnio nowe Iveco Daily z zabudową na 10 europalet. Co dosyć częste w przypadku pojazdów do 3,5 tony, skorzystał przy tym z firmy pośredniczącej w dostawie, a ta z kolei zleciła montaż zabudowy i wyposażenia jeszcze innemu przedsiębiorstwu. Po ukończeniu samochód na kołach przejechał na firmową bazę i odbył jeszcze krótką jazdę próbną „dookoła komina”. Łącznie dało to przebieg zaledwie 366 kilometrów, po którym Iveco zaczęło być szykowane do pierwszego dalszego wyjazdu.
Właśnie w czasie tych przygotowań udało się zauważyć luźny, czarny przewód, leżący na tłumiku, w towarzystwie zwęglonego tworzywa i oleistej plamy. Co więcej, jak ustalił sam Bartosz, było to nic innego, jak przewód doprowadzający paliwo do ogrzewania postojowego! Został on zamontowany zbyt luźno, na jednej opasce, w związku z czym po prostu opadł na układ wydechowy, a przy kontakcie z wysoką temperaturą zaczął się topić.
Taka sytuacja była nie tylko niebezpieczna, ale też sprawiła, że samochód zaczął karierę od przynoszenia strat. Zamiast bowiem wyjechać w pierwszą trasę, czeka teraz na transport do zabudowcy, który ma poprawić instalację ogrzewania postojowego. Dlatego też jego właściciel postanowił podzielić się tą sytuacją, przestrzegając z jaką fuszerką można spotkać się przy odbiorze nowego, świeżo zabudowanego auta.