Jelcz 325 jako laweta pod dwa Ople Blitz z okresu II Wojny – wyjątkowy zestaw na trasie

Czasami trafi się na drodze zestaw, na widok którego przecieramy oczy ze zdziwienia. Tak też było z ciężarówką, którą Czytelnik Filip spotkał pod Warszawą, na stacji Lotos nieopodal Łomianek. Jak sam przyznaje, specjalnie zawracał, by móc zobaczyć ten pojazd z bliska. I trudno mu się dziwić.

Pojazdem ciągnącym był Jelcz 325 w wyjątkowo ładnym stanie wizualnym. Ciężarówka wyglądała właściwie jak nowa, a dodatkowe oświetlenie i ciekawe połączenie kolorystyczne tylko dodawały jej uroku. Co też ciekawe, pojazd posiadał plandekową zabudowę z pełnym stelażem, ale za to pozbawioną burt. Była to nietypowa forma przygotowania do roli lawety.

Kolejna laweta znajdowała się też z tyłu, w formie przyczepy. Nie była to jednak laweta typowo ciężarowa, ciągnięta przy użyciu pełnowymiarowego sprzęgu. Zamiast tego Jelcz miał też niewielki, kulowy hak na dołożonej belce, niczym z aut osobowych i dostawczych. Sama przyczepa była zaś lekkim pojazdem na małych kołach, o DMC do 3,5 tony.

Tutaj ciekawostki też się nie skończyły. Ładunkiem obu lawet były bowiem dwie wojskowe ciężarówki z okresu II Wojny Światowej. Konkretnie były to Ople Blitz, a więc najpopularniejsze pojazdy niemieckiego Wehrmachtu. Przy tym jeden egzemplarz jechał pod plandeką Jelcza, a drugi trafił na tę niewielką, dwuosiową lawetę. W całości wyglądało to więc wyjątkowo ciekawie.

Zaraz, zaraz, ale jak to, ciężarówka na tak lekkiej lawecie? – wielu z Was zapewne zdążyło już tak pomyśleć. Śpieszę jednak z wyjaśnieniem, że Opel Blitz był nadspodziewanie lekkim pojazdem. Nawet najcięższa wersja 3.6 potrafiła zmieścić się w 2,1 tony masy własnej, a zdarzały się też lżejsze warianty o masie 1,5 tony. Jak najbardziej można więc przewozić te pojazdy na lawecie dla współczesnych samochodów dostawczych.

Z tymi Blitzami to w ogóle jest ciekawy temat. Mamy bowiem do czynienia z produktem amerykańskiego koncernu, który powszechnie występował w niemieckim wojsku i uczestniczył w walkach z Amerykanami. Mówi się też o tym, że przy produkcji Opla Blitza pracowali robotnicy przymusowi, a część egzemplarzy tych pojazdów bezpośrednio uczestniczyło w zbrodniach Holokaustu. Kontrowersje w tej sprawie ciągnęły się przeze wiele lat, a i do dzisiaj ich wytłumaczenie może wydawać się mało przekonujące.

Niemiecka firma Opel już w 1929 roku została wykupiona przez amerykański koncern General Motors. Była pod pełną jego kontrolą i teoretycznie powinna była podporządkowywać się amerykańskim interesom. Jak jednak tłumaczą sami przedstawiciele koncernu, Opel został zmuszony do pracy dla Nazistów. Pod groźbą konfiskaty fabryk, firma musiała produkować Blitze dla Wehrmachtu oraz innych niemieckich jednostek. Musiała też przekazać licencję Mercedesowi, który rozpoczął produkcję Opli w swoim własnym zakładzie. Była to odpowiedź na ogromne zapotrzebowanie ze strony wojska.

Bardzo ironiczny był też fakt, że Ople Blitz często spotykały na polu walki swoich koncernowych kuzynów. Gdy Niemcy zaatakowały Polskę, nasze wojska dopiero co zaczęły zamawiać Chevrolety, a niemieckie jeździły właśnie Oplami. Mowa była więc o pojazdach z dokładnie tego samego koncernu. Później, gdy Niemcy walczyli ze Związkiem Radzieckim, Wielką Brytanią i Stanami Zjednoczonymi, przeciwko Niemcom wyjechały jeszcze większe floty Chevroletów oraz GMC, a samo GMC CCKW – oczywiście z koncernu General Motors – okazało się najpopularniejszą ciężarówką całej II Wojny.

Polska reklama Chevroletów z lat 30-tych:

Jeśli więc ktoś zbudował w czasie wojny ogromne ciężarowe doświadczenie, to bez wątpienia był to właśnie koncern General Motors. I można się tylko dziwić, że w latach powojennych firma nie odniosła wielkiego, ciężarowego sukcesu. Owszem, jeszcze przez kilka dekad produkowała wiele ciężkich pojazdów, w tym także ciągniki siodłowe z serii Astro, General lub Bridgadier. Klientów stale jednak ubywało i w latach 80-tych ciężarowa część koncernu trafiła w ręce szwedzkiego koncernu Volvo. General Motors pozostało jedynie na rynku lżejszych pojazdów, jak pickupy oraz podwozia do 12 ton.

Więcej na temat Chevroletów Polsce: 78 lat temu ciężarówki marki Chevrolet miały być podstawą polskiej armii – niestety, nie zdążyły…