Transport na Białoruś coraz bardziej niemożliwy – doba w kolejce i kilka dób pod urzędem

Protesty na Białorusi nie ustają. Kolejne kraje zapowiadają też naciski na tamtejsze władze, w postaci sankcji gospodarczych. Mają to już zrobić nie tylko państwa bałtyckie, ale także Kanada, Wielka Brytania, a nawet Stany Zjednoczone. A tymczasem dalej ważą się losy transportu.

Transport ma być jedną z głównych kart przetargowych Aleksandra Łukaszenki. Gdy tylko pojawiła się groźba sankcji, białoruski prezydent zaczął grozić zablokowaniem międzynarodowego transportu. I najwyraźniej coś już się w tym temacie dzieje, jako że ruch pojazdów jest coraz bardziej utrudniony.

Czas oczekiwania na granicy w Bobrownikach to już ponad doba. W Koroszczynie nie jest też wiele lepiej, jako że polska straż graniczna mówi o nawet 18 godzinach. A jakie są tego oficjalne przyczyny? Białoruskie służby tłumaczą to awarią systemów informatycznych działających na obu wymienionych przejściach.

Czy faktycznie doszło do awarii, czy może to działanie celowe? Odpowiedzi na to pytanie raczej szybko nie poznamy. Sądząc jednak po sytuacji na samej Białorusi, utrudnienia mogą być nieprzypadkowe. Podobne problemy są bowiem wewnątrz kraju, na przykład w urzędzie celnym w Mińsku. Jak donosi „Rzeczpospolita”, czas oczekiwania na odprawę wynosi tam obecnie nawet cztery dobry.

Podobne informacje dochodzą też z Litwy, w tym z litewsko-białoruskich granic. Tam okres oczekiwania ma być równie długi jak w Polsce, a zmorą kierowców są wyjątkowo drobiazgowe kontrole. Więcej na ten temat pisałem w następującym tekście: Ciężarówki pojadą do Rosji przez Łotwę oraz Ukrainę – scenariusz na wypadek blokady