Jazda po 160 km/h ciągnikiem siodłowym – dwa mandaty zaskakujące na swój sposób

W ramach oderwania od codzienności, na chwilę przeniesiemy się teraz do strefy „three digits”. Tak Amerykanie określają bardzo szybki transport, w którym wykorzystuje się nie tylko mocne silniki, ale też odpowiednio niskie przełożenia.

„Three digits”, czyli po angielsku „trzy cyfry”, należy rozumieć tutaj jako prędkość wyrażoną w milach. W praktyce, już po przeliczeniu na nasze jednostki, będzie to więc co najmniej 160 km/h. Z naszego punktu widzenia, w krainie obowiązkowych ograniczników i kar za prędkość z tachografu, może się to wydawać wręcz niewyobrażalne. Ewentualnie zdarzają się jakieś kompletne wyjątki, jak skrajnie nieodpowiedzialne zjazdy ze wzniesień na biegu neutralnym (przykład tutaj), czy zabawy bardzo mocno zmodyfikowanymi pojazdami (przykład tutaj). Za to w Ameryce są kierowcy, którzy osiągają około 160 km/h na porządku dziennym, nie wymagając do tego nielegalnych modyfikacji. Po prostu takie są możliwości techniczne tamtejszych pojazdów, a także lokalne przepisy. Ograniczniki nadal nie są tam bowiem obowiązkowe, o karach za prędkość z tachografu po prostu się nie wspomina, a i legalne wartości potrafią być bardzo wysokie.

Fot. Wyoming Highway Patrol

Świeżym przykładem może być kontrola z 26 marca bieżącego roku, gdy policja ze stanu Wyoming zatrzymała na autostradzie I-80 ciągnik siodłowy z naczepą. W momencie pomiaru znajdował się on na samej granicy „three digits”, osiągając prędkość 99 mph, czyli po naszemu 158 km/h. Robił to w zimowych warunkach, na odcinku z długimi, ale nieprzesadnie stromymi wzniesieniami, a jednocześnie na bardzo wysoko położonym terenie. Mowa tutaj o wysokości rzędu 2000 m n.p.m., niekorzystnie wpływającej na osiągi silnika spalinowego, za sprawą ograniczonego dostępu do powietrza. Jeśli natomiast chodzi o mandat, to z naszego punktu widzenia może się on wydawać umiarkowany, osiągając 475 dolarów, czyli około 2000 złotych. Wszystko dlatego, że w stanie Wyoming nawet dozwolona prędkość może być bardzo wysoka, z limitem wnoszącym 75 mph, czyli 120 km/h. Jeśli natomiast chodzi o zatrzymanie prawa jazdy, to policja mogła czegoś takiego dokonać, na okres 60 dni, ale nie była do tego zobligowana. W tym konkretnym przypadku nie było o takim zatrzymaniu wzmianki.

Fot. NSP Troop E

Również w ubiegłym miesiącu pojawił się inny przykład, tym razem dla odmiany z lokalnej, jednojezdniowej drogi w stanie Nebraska, pod niewielkim miastem Scottsbluff. Policja zatrzymała tam ciągnik siodłowy marki Peterbilt, który bez naczepy, na absolutnie płaskim terenie, przemieszczał się z prędkością 101 mph, czyli około 162 km/h. W tym przypadku było to też wykroczenie nieco większe niż powyżej, jako że limit drogach niższej kategorii wynosi w Nebrasce 70 mph, czyli 112 km/h. Niemniej kierowca zmieścił się jeszcze w niższe widełki mandatowe, dla przekroczeń w zakresie od 20 do 34 mph. Kara w tym zakresie ma wynosić 200 dolarów, czyli w przeliczeniu jakieś 855 złotych. Za to kwestia zatrzymania prawa jazdy wyglądała tak samo jak Wyoming, a więc policja mogła tego dokonać, ale nie musiała, o ile kierowca nie miał już wcześniej bogatej kartoteki.

Co natomiast z przeświadczeniem, że w Ameryce za przekroczenie prędkości kierowcy ciężarówek trafiają do aresztu? Jest w tym dużo prawdy, ale z licznymi zastrzeżeniami. Mówiąc w ogromnym skrócie, areszt może zostać nałożony przede wszystkim w sytuacji, gdy kierujący nie jest w stanie opłacić mandatu, popełnił kilka takich samych wykroczeń w określonym czasie lub jego wykroczenie sklasyfikowano jako „reckless driving”, czyli „szaleńcza jazda”. Przez to ostatnie stwierdzenie rozumie się przede wszystkim poważne uszkodzenie mienia lub też wywołanie obrażeń u przypadkowej osoby.