Iveco S-Way w wersji tylko na Polskę, Iveco X-Way z manualem i premierowe Iveco T-Way

Autor zdjęć: Heniek Anielski

Patrząc na jeżdżące po kraju samochody marki Iveco, dostrzegłem pewną prawidłowość – jest to zwykle sprzęt do szeroko rozumianych zadań specjalnych. Pierwszym i najbardziej oczywistym przykładem jest model Daily, zapewne będący najbardziej przeładowywanym samochodem dostawczym w Polsce. Drugi przykład dotyczy modelu S-Way NP, a więc ciężkiego samochodu ciężarowego z zasilaniem gazem ziemnym. Jak wskazują statystyki z bieżącego roku, jeśli polski przewoźnik chce jeździć bez myta oraz akcyzy, a więc właśnie na gazie, w aż 60 procentach przypadków zamawia właśnie takie Iveco. Trzecia sprawa to natomiast polskie place budów, czy na przykład hurtownie budowlane. Tam nadal spotkamy nawet wiekowe Iveco EuroTrakkery, podczas gdy spotkanie szosowego EuroTecha lub EuroStara wzrosło w Polsce do miana rzeczy niebywałych.

I tak dochodzimy do ubiegłotygodniowej prezentacji. Iveco Poland pokazało dziennikarzom, klientom oraz zabudowcom swoją najnowsza gamę pojazdów właśnie do zadań specjalnych. Głównym gościem był najnowszy model T-Way, stanowiący bezpośredniego następcę Trakkera. To ciężarówka dostępna między innymi w układzie osi 8×8, ustawiana na nawet 10-milimetrowej ramie i wyposażana w 13-tonowe osie tylne. Dalej pojawił się model X-Way, będący najbardziej różnorodną ofertą z całej włoskiej gamy. Pojazd ten ma służyć do użytku mieszanego, zarówno na szosie, jak i w lekkim terenie. Może więc mieć homologację szosową lub terenową, może być ciągnikiem z dalekobieżną kabiną, a jednocześnie może też posłużyć za czteroosiową wywrotkę. A do tego pokazano też dwie wariacje na temat wspomnianego Iveco S-Way NP, czyli szosowej ciężarówki napędzanej gazem ziemnym. Był to zestaw przestrzenny o zaskakującej historii, a także pojazd do zbiórki odpadów.

By prezentacja była ciekawsza, przedstawię teraz trzy konkretne samochody z każdej serii. Na pierwszy ogień idzie uniwersalna seria X-Way, w postaci czteroosiowego egzemplarza z napędem 8×2. Samochód ten będzie służył do przewozu materiałów budowlanych i w czasie prezentacji miał już oklejenia swojego właściciela. A co w nim takiego ciekawego? Idąc od przodu od razu można zauważyć „hybrydowy zderzak”, łączący metalowe elementy dolne, plastikowe górne oraz osłony reflektorów. To zabezpieczenie na wypadek wjazdu z lekki teren. Choć jest to też zderzak stosunkowo niski i wyposażony w przedni radar antyzderzeniowy. Wynika to z faktu, że ten konkretny egzemplarz otrzymał normalną homologację szosową.

Nawet z tą homologacją na szosę, pod kabiną mamy 7,7-milimetrową ramę, a więc o 1 milimetr grubszą niż w większości S-Wayów. Powinno to zwiększyć odporność na duże obciążenia, a także na przeciążenia przy pracy żurawia hydraulicznego marki Hiab. Również pod kabiną znajdziemy też element, który jest już dzisiaj na wyginięciu. To manualna, 16-biegowa przekładnia marki ZF, która najwyraźniej była preferowana przez firmę w budowlano-miejskim użytku. Choć w opcji jest oczywiście skrzynia zautomatyzowana, wówczas 12-biegowa  Do tego doszedł 11-litrowy silnik olej napędowy, rozwijający moc maksymalną 420 KM. Kabina to zaś krótki i wąski wariant, wywodzący się jeszcze z Iveco Stralis AT, choć pulpitem sterującym przypominający już S-Waya.

Wśród ciężarówek z terenowej serii T-Way pojawił się między innymi pierwszy egzemplarz zabudowany w Polsce. To akurat wywrotka z napędem na tylko dwie osie, w układzie 8×4, choć objęta już homologacją terenową, jak absolutnie wszystkie inne T-Waye. Automatycznie oznacza to w pełni terenowy zderzak przedni, z kątem zejścia co najmniej 25 stopni. Jednocześnie zniknął też przedni radar, będąc w samochodach terenowych wyposażeniem nieobowiązkowym. Kabina to po raz kolejny wariant krótki oraz wąski, dokładnie taki sam jak w X-Wayu. Za to pod tą kabiną czekają rzeczy niedostępne w mniej terenowych modelach.

Specjalnie dla modelu T-Way, Iveco przygotowało silniki z Off Road. Są to jednostki typu Cursor 13, a więc 13-litrowe, dostępne w mniej wysilonych wersjach. Najsłabsza z nich ma tylko 410 KM i nie posiada nawet turbiny o zmiennej geometrii łopatek. Dalej mamy wariant 450-konny, który maksymalny moment obrotowy 2200 Nm osiąga w rekordowym zakresie 870-1440 obr./min. Trzecia, topowa oferta to natomiast silnik 510-konny i właśnie taka jednostka pracowała w omawianym pojeździe. Połączono ją z 16-biegową przekładnią marki ZF, gdyż tylko takie skrzynie przewidziano dla T-Waya. Niezależnie od tego, czy będzie to skrzynia manualna, czy zautomatyzowana (obie opcje są dostępne), zawsze do dyspozycji będzie właśnie 16 biegów. A zwieńczeniem wszystkiego w omawianym egzemplarzu była trójstronna wywrotka, wykonana przez polską markę KH-Kipper.

Trzeci pojazd to absolutna ciekawostka, gdyż mowa o konfiguracji zaprezentowanej dotychczas tylko i wyłącznie w Polsce. To niskopodwoziowa ciężarówka pod trzyosiowy zestaw przestrzenny, które wykorzystuje zasilanie gazem ziemnym. Czegoś takiego nie da się zamówić w żadnym innym kraju, gdyż oficjalnie Iveco takich samochodów po prostu nie produkuje. Polski importer, czyli Iveco Poland, postanowił jednak stworzyć tę konfigurację we własnym zakresie, w odpowiedzi na bardzo zauważalne zainteresowanie klientów. Nie brakuje bowiem firm transportowych, które jeżdżą po Niemczech trzyosiowymi zestawami przestrzennymi i chciałyby to robić z całkowitym zwolnieniem z myta.

Jak powstała ta ciężarówka? Bazą był ciągnik siodłowy z serii „low tractor”, a więc pod naczepy typu mega. Samochód ten zamówiono z fabryki w wersji zasilanej płynnym gazem ziemnym (LNG), a następnie ucięto końcowy, typowo ciągnikowy fragment ramy. W to miejsce wstawiono końcówkę ramy z typowego podwozia pod zestaw przestrzenny, jakie da się w Iveco zamówić tylko w wersji dieslowskiej. Wszystko to zostało połączone w całość, oficjalnie przebadane, wyposażone w sprzęg tylny i połączone z niskopodwoziową, jednoosiową przyczepą. Zabudowę oraz przyczepę dostarczyła polska firma Gniotpol, a dzięki całej tej modyfikacji udało się spełnić absolutnie wszystkie parametry zestawu przestrzennego. Dodam też, że pojazd ma nieco mniejsze zbiorniki gazu, typowe dla ciągników typu low tractor, co oczywiście wynika z mniejszej wysokości podwozia. Zasięg na jednym tankowaniu powinien wynosić około 1200-1300 kilometrów.

Omawiane Iveco S-Way po polskiej modyfikacji otrzymało homologację jednostkową. Jeśli jednak klienci będą zainteresowani większą ilością takich podwozi, nic nie stoi na przeszkodzie, by zaoferować takie zestawy w sposób masowy.

Pełna galeria zdjęć: