Na przełomie lutego i marca 2022 roku w mediach pojawiały się takie oto historie: Tysiące kierowców ciężarówek wracają na Ukrainę – reportaż z USA i polskie dane. Dzisiaj, z pespektywy szesnastu miesięcy, możemy natomiast zobaczyć jak przełożyło się to na sytuację na rynku pracy.
Holenderski portal branżowy „Nieuwsblad Transport” przestawił bardzo ciekawe dane na ten temat, opracowane na podwozie rozmów z przewoźnikami. Można się stamtąd dowiedzieć, że na przykład w polskiej firmie transportowej Link liczba kierowców z Ukrainy zmalała w wyniku wojny o około 5 procent. W przypadku węgierskiego Waberersa, do też którego Link należy, współczynnik ten również się zmniejszył, ale tylko o 2 procent. Holenderska firma Boekestijn, zatrudniająca licznych Ukraińców w swoim podpoznańskim oddziale, przyznała, że odpływ Ukraińców był zauważalny, ale „długoterminowo okazał bardzo ograniczony”. Za to swoimi danymi wyróżniła się Girteka, gdzie liczba ukraińskich kierowców miała zmniejszyć się po 24 lutego 2022 roku o nawet 30 procent!
Co ograniczyło cały proces, to przepisy wprowadzone na samej Ukrainie, wraz z mobilizacją. Pozwoliły one na dalsze wykonywanie unijnej pracy między innymi tym Ukraińcom, którzy jeszcze przed wojną byli zatrudnieni u zagranicznych przewoźników. Wiele polskich lub litewskich firm miało też pomagać tym kierowcom, którzy nie tylko zechcieli pozostać w dotychczasowej pracy, ale też postanowili sprowadzić swoje rodziny z Ukrainy.
Z drugiej strony, holenderski związek zawodowy FNV miał zauważyć, że nawet te kilkuprocentowe zmiany sporo namieszały na rynku pracy. Był to bowiem bodziec do znacznego przyspieszenia rekrutacji kierowców w Azji Środkowej i na Kaukazie. W efekcie FNV mówi o wyjątkowo szybkim napływie pracowników z Tadżykistanu, Kirgistanu i Uzbekistanu. Zwiększyło to też postępującą od kilku lat rekrutację na Filipinach, a nawet zainteresowało przewoźników kierowcami z Indii lub Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
