Historia Rudolfa Diesla i zestaw oddający hołd – od lodu w butelkach po nowego TGX-a

Powyżej: film prezentujący prace nad zestawem z Silo Melmer

Gdy mówimy o silniku diesla, automatycznie wspominamy też jego twórcę. Pierwszy silnik wysokoprężny opracował bowiem człowiek o nazwisku Diesel. Na imię było mu Rudolf, a pochodzenie wymaga nieco dłuższego opisu. Rudolf Diesel urodził się w 1858 roku w Paryżu, jako syn niemieckich imigrantów we Francji. Wojna francusko-pruska wygnała jego rodzinę do Wielkiej Brytanii, a późniejszą edukację odbył w Niemczech, mieszkając u rodziny.

Dalsze losy Diesla również były ciekawe. Młody inżynier skończył politechnikę w Monachium, osiągając na inżynierii mechanicznej najwyższy wynik w historii. Później rozpoczął pracę w branży chłodniczej, między innymi zarządzając zakładem produkcyjnym we Francji, a także patentując nowy system wytwarzania lodu w butelkach. Z tym lodem i chłodniami był związany przez bardzo wiele lat, choć to branża silnikowa przyniosła mu największą sławę.

W 1881 roku Rudolf Diesel zaczął współpracować z dyrektorem Fabryki Maszyn w Augsburgu, która lata później miała przekształcić się w firmę MAN. Rozwijał przy tym zupełnie nowy typ silnika spalinowego, który opatentował w 1892 roku. Był to właśnie silnik wysokoprężny, dzisiaj zwany dieslem, idealnie nadający się do przemysłu, z racji możliwości pracy na tańszym paliwie. Nową jednostkę wyprodukowano w Fabryce Maszyn w Augsburgu i dlatego też historia diesla oraz marki MAN na zawsze została już powiązana.

140-konny MAN S1H6 z 1932 roku, wówczas najmocniejszy ciężarowy diesel na świecie:

Kolejne lata miały upłynąć Dieslowi na propagowaniu swojego wynalazku na całym świecie, walce o ochronę patentu oraz próbie rozwoju własnej fabryki. Dożył on też momentu, gdy patent przestał już obowiązywać i po silnik wysokoprężny mogły sięgnąć dowolne marki pojazdu. Choć zmarł niestety niewiele później. Miało to miejsce we wrześniu 1913 roku, na statku z Belgii do Wielkiej Brytanii, w niewyjaśnionych do dzisiaj okolicznościach. Nieoficjalnie mówi się, że mogli zamordować go niemieccy agenci, w związku z planami sprzedaży licencji na diesle Brytyjczykom. Jednostki wysokoprężne mogły zostać wykorzystane w przemyśle zbrojeniowym, przy produkcji okrętów. A że I Wojna Światowa „wisiała już w powietrzu”, dla Niemców mogło być to duże zagrożenie. Choć podkreślam, że to wersja nieoficjalna i niepotwierdzona.

Wróćmy jednak do firmy MAN. Dzięki współpracy z Dieslem, bardzo szybko zaczęła ona wytwarzać jednostki wysokoprężne dla przemysłu oraz okrętów. W 1923 pokazała pierwszego diesla w ciężarówce, a w 1925 roku wytwarzała już takie samochody seryjnie. W ubiegłym miesiącu pokazano zaś MAN-a, który jest jeżdżącym hołdem dla Rudolfa Diesla. To kompletnie pomalowany zestaw z silosem, ciągnięty przez MAN-a TGX najnowszej generacji i należący do austriackiej firmy transportowej Silo Melmer.

W sposób typowy dla tego przewoźnika, malunki pokryły zestaw od przedniego zderzaka aż po kraniec naczepy. Swoją drogą, Silo Melmer ma nawet w swojej flocie ciężarówki współfinansowane przez lokalne władze, by reklamować ich walory turystyczne (wyjaśniałem to tutaj). Tutaj jednak mamy hołd wyłącznie dla wynalazcy, jego silników oraz ciężarówek marki MAN. Jest ten pewien szczególny element, umieszczony na boku nadwozia. To informacja o parametrach współczesnego diesla, w tym o 50-procentowej sprawności oraz 2500 barach ciśnienia wtrysku Common Rail. Dla porównania, jedna z pierwszych wersji Rudolfa Diesla, z 1895 roku, osiągała sprawność na poziomie 16,6 procenta. To więc oznacza, że współczesne silniki pracują trzykrotnie bardziej efektywnie.