Ford Cargo Shelby – ciągnik po fabrycznym tuningu, inspirowany Mustangiem GT500

Powyżej: Ford Cargo w Polsce, opisywany ostatnio tutaj

Ze swoją niewielką kabiną i wyglądem wzbudzającym wiele kontrowersji, tuningowane Fordy Cargo są w Europie zupełnie nieznanym zjawiskiem. Inaczej wygląda to jednak wśród Brazylijczyków, wykazujących duże zamiłowanie do modelu Cargo, a przy tym słynących z wyjątkowo ciekawego modyfikowania ciężarówek. Tam powstał nawet taki projekt, jak Ford Cargo upodobniony do Mustanga Shelby. Więcej na jego temat opowie Wam teraz Krystian Pyszczek.

Powyżej: Ford Cargo pierwszej generacji

Ford Cargo to niezwykle długowieczna konstrukcja. Jej historię opisywałem już dla Was w osobnym artykule, jednak warto ją tutaj streścić. Wszystko zaczęło się w Wielkiej Brytanii w 1981 roku kiedy to model ten zadebiutował na rynku jako konstrukcja przeznaczona do transportu lokalnego. Szybko okazało się, iż jest to ciężarówka bardzo udana, dlatego też wkrótce pojawiła się na rynkach niemalże całego świata: lokalne wersje sprzedawano m.in. w USA, Brazylii, a nawet Indiach. Cargo wręcz przeżył brytyjski, ciężarowy oddział marki Ford: w 1986 roku filia ta została przejęta przez Iveco, ale Cargo było produkowane dalej, jeszcze do początku lat 90-tych. Następnie w wytwarzaniu tego modelu wyspecjalizowały się dwa zakłady spoza Europy: Ford Otosan w Turcji oraz Ford Caminhões w Brazylii.

Wersje brazylijskie z końca produkcji:

W Turcji model ten powstaje do dzisiaj, a w Brazylii utrzymywano go w produkcji do roku 2019, uzyskując miano jednego z liderów rynku. Oferowano przy tym różne wersje: od mniejszych tonażowo wariantów przypominających brytyjski pierwowzór, po duże ciągniki siodłowe podobne do tych oferowanych w Turcji. I właśnie taki ciągnik w 2011 roku stał się przedmiotem dosyć niecodziennego, fabrycznego tuningu.

Ford Mustang Shelby GT500 z 2011 roku dla porównania:

Ford Cargo Shelby:

Ford Cargo Shelby Mustang zaprezentowany został na wystawie w São Paulo. Jak sama nazwa wskazuje stanowił hołd dla kultowych Mustangów przerabianych przez legendarnego Carrolla Shelby’ego, amerykańskiego kierowcę wyścigowego i konstruktora pracującego dla Forda, odpowiedzialnego za takie modele jak Cobra, GT350 czy GT500.

Efekt zewnętrzny osiągnięto tutaj przede wszystkim poprzez rozbudowany tuning wizualny, obejmujący przemalowanie nadwozia w jaskrawy pomarańczowy lakier wraz z czarnymi pasami, przebiegającymi przez całą długość ciągnika. Oprócz tego zastosowano rozbudowane osłony nadwozia, których najciekawszym elementem jest bez wątpienia tylny pas wyglądający niczym z ówczesnego Mustanga Shelby GT500. Stylistom udało się przy tym idealnie wpasować tylne światła z tego samochodu, wraz z niewielkim spojlerem, a nawet emblemat kobry, będącym symbolem Carrolla Shelby’ego. Co też ciekawe widoczne z tyłu końcówki wydechu nie były atrapami bowiem Ford rzeczywiście otrzymał sportowy układ wydechowy ze stali nierdzewnej, wyprowadzony za tylną oś.

Zawieszenie pojazdu zostało wizualnie obniżone dzięki dołożeniu pneumatyki przedniej osi, a całość zwieńczyły piękne chromowane felgi. Dodatkowo przerobiony Cargo otrzymał wydajniejsze, tarczowe hamulce, a także topowy wariant układu napędowego. Ciężarówkę napędzał 6-cylindrowy, 11-litrowy Cumminsa ISM o mocy 416 KM, połączony z niezsynchronizowaną, 12-biegową skrzynią marki Eaton Fuller. I choć z europejskiego punktu widzenia nie brzmi to imponująco, w brazylijskich realiach sprzed 12 lat był to prawdziwy mocarz. Większość dwuosiowych Fordów Cargo tej generacji otrzymywała tam 8,9-litrowy silnik o mocy 320 KM, uznawany za wystarczający dla pięcioosiowego zestawu. Niewiele wiadomo za to na temat wnętrza, choć udało mi się znaleźć jedno zdjęcie wnętrza kabiny. Widać na nim, iż przerobiony Cargo otrzymał nową, 4-ramienną, klasycznie wyglądającą kierownicę, a także kubełkowe fotele rodem z aut sportowych i haftowane dywaniki wnętrza.

Jak można było się spodziewać tak skonfigurowany Cargo nie trafił do sprzedaży seryjnej, od początku pełniąc rolę czysto pokazowe. Można się też spodziewać, że pojazd miałby problemy z wykonaniem zwykłej pracy, przez zbyt rozbudowaną obudowę tylnego podestu. Dlatego też pokazowy egzemplarz nie dostał żadnego siodła.

Widok na wnętrze: