Ciężarówki z 15 szybami, by wyeliminować „martwe pole” – to projekt sprzed 80 lat

Autor tekstu: Krystian Pyszczek

W obecnych czasach producenci i przewoźnicy zobowiązani są przestrzegać coraz bardziej rygorystycznych przepisów w zakresie przeszklenia kabin. W Wielkiej Brytanii na przykład coraz popularniejsze stają ciągniki wyposażone w dodatkowe okienka zamontowane w drzwiach pasażera, które mają znacząco poprawić widoczność na pieszych i rowerzystów. Filip dopiero co pisał o tym w następującym artykule, powołując się na londyńskie normy: Zamówienie na setki ciągników siodłowych z dodatkowymi szybami w drzwiach. Wydaje się więc niewykluczone, iż niebawem powrócimy do tak nietypowych rozwiązań, jako to, o którym opowiem w poniższym tekście.

Standardowy Bernard CA6:

Nasza historia zaczyna się w drugiej połowie lat 40-tych kiedy to francuska firma transportowa Becquet Transport, zajmująca się przewozem materiałów płynnych, zamówiła do swojej floty dziewięć cystern zbudowanych na bazie ciężarówek Bernard CA6. Model ten był konstrukcją typową dla swoich czasów, co oznaczało stosunkowo niewielką kabinę kierowcy z bardzo małym zakresem przeszklenia. Ta ostatnia cecha oczywiście znacząco utrudniała obserwację otoczenia oraz generowała całą masę martwych punktów, tym bardziej, iż ciężarówka posiadała bardzo długą maskę silnika. Praca na takim sprzęcie z pewnością więc nie należała do najłatwiejszych i dlatego Becquet postanowił nieco zmodyfikować swoje pojazdy.

Ten sam model z nową kabiną:

Tym oto sposobem wspomniane Bernardy trafiły pod skrzydła Carrosserie Desoil, francuskiego przedsiębiorstwa zawodowo zajmującego się szeroko pojętą blacharką oraz projektowaniem nadwozi na zamówienie. Tam też ciężarówkom zdemontowano oryginalne kabiny i zostały one zastąpione dosyć nietypowymi konstrukcjami, w swoim czasie wyjątkowo nowoczesnymi, a do dzisiaj po prostu zaskakującymi.

Nowe szoferki robiły wrażenie już samym kształtem, który był niemalże identyczny jak zamontowane w tylnej części cysterny. Oznaczało to, iż kabiny przypominały ogromne walce, które dodatkowo wyposażono w bardzo dużą ilość przeszklenia. Jak dużą? Otóż oprócz dwóch głównych szyb, przez które kierowca patrzył bezpośrednio na wprost, francuscy styliści zastosowali także mniejsze okienka, umiejscowione tuż nad przednimi błotnikami. Takie rozwiązanie z pewnością mocno poprawiało ogólną świadomość sytuacyjną, częściowo eliminując „martwe pola” wytworzone przez długą maskę Bernarda. Na boki kierowca mógł natomiast spoglądać nie przez jedną, nie przez dwie, ale wręcz przez sześć bocznych szyb po stronie lewej oraz pięć po stronie prawej. W tym jedno okienko zintegrowane zostało z cofniętymi do tyłu drzwiami. Oznaczałoby to, iż zmodyfikowane ciężarówki Becquet Transport oferowały swoim kierowcom, aż piętnaście przeszklonych punktów, stanowiąc ewenement na skalę historii transportu.

Według dostępnych źródeł, pomysł ten nie był jednak czymś całkowicie nowym. Przypuszcza się, iż francuscy projektanci swoją inspirację czerpali z największych bombowców, wykorzystywanych w dopiero co zakończonej II Wojnie Światowej. Ta teoria wydaje się mieć sporo sensu, bowiem ówczesne samoloty bombowe rzeczywiście posiadały częściowo lub całkowicie przeszklone dzioby. W przypadku lotnictwa rozwiązanie to wynikało z obecności członka załogi zwanego bombardierem, który, jak sama nazwa wskazuje, odpowiadał za celny zrzut bomb i ewentualnie też pełnił rolę przedniego strzelca.

Drugowojenne bombowce: