„Międzynarodówka” na kradzionych częściach – to podobno coraz częstszy problem

Fot. Nadbużański Oddział Straży Granicznej

Nadbużański Oddział Straży Granicznej przestrzega przed coraz częstszym problemem, jakim jest składanie samochodów z kradzionych podzespołów. W dniu wczorajszym zatrzymano tego typu pojazd na polsko-ukraińskiej granicy i niestety miał to być już kolejny taki przypadek stwierdzony w ostatnim czasie.

Renault Master z zabudową do transportu dalekobieżnego pojawiło się wczoraj na odprawie granicznej w Hrebennem. W czasie kontroli udało się ustalić, że samochód ten jest tak zwanym składakiem, zbudowanym właśnie w oparciu o kradzione podzespoły. Miały to być części zdemontowane z pojazdu, który został w przeszłości utracony na terenie Polski.

Zamiast kontynuować trasę, auto natychmiast zostało skonfiskowane. Zatrzymano także 36-letniego kierowcę z Ukrainy, przekazując go ręce polskiej policji. W sprawie będzie się teraz toczyło postępowanie dotyczące paserstwa, czyli wprowadzenia do obrotu lub użytku przedmiotu, który został uzyskany za pomocą przestępstwa.

Niestety, pogranicznicy nie podali jakie konkretnie elementy były tutaj kradzione i w jaki sposób udało się ustalić ich nielegalne pochodzenie. Nie wskazano też w jakim kraju zarejestrowany był samochód. Jaka natomiast kara może grozić właścicielowi „Masterki”? Tutaj dochodzimy do tematu, który wymaga dłuższego wyjaśnienia.

Jak się okazuje, prawo wyróżnia dwie formy paserstwa – umyślne oraz nieumyślne. Pierwszy przypadek jest oczywisty, zakładając, że użytkownik auta był zupełnie świadomy nielegalnego pochodzenia podzespołów. Paserstwo nieumyślne dotyczy natomiast sytuacji, w której kupujący nie jest pewien nielegalnego pochodzenia, ale mógł mieć ku temu pewne podejrzenia. Może być to więc sytuacja, w której ktoś kupił na przykład silnik pozbawiony dokumentów potwierdzających prawo własności. Za coś takiego jak najbardziej można więc zostać ukaranym, a kara będzie zależała od wartości towaru. Przy przedmiotach wartych do 200 tys. złotych będą to maksymalnie dwa lata więzienia, natomiast powyżej tej kwoty można spodziewać się nawet pięciu lat.