Jakie ciężarówki można spotkać na tureckich drogach, czyli niby blisko, ale już prawdziwa egzotyka

Okres wakacyjny to doskonała okazja, by zapoznać się z nieco bardziej egzotyczną motoryzacją. Wystarczy wyjechać na przykład do Turcji, by zobaczyć ciężarówki, których raczej nie spotkalibyśmy u siebie. Na drogach dominują tam bowiem inne modele, a do tego dochodzi bardzo specyficzny styl tuningu.

Takie właśnie tureckie zjawiska możecie zobaczyć poniżej, na przykładzie kilkudziesięciu zdjęć. Podzieliłem je kategoriami, według kilku szczególnie charakterystycznych cech. Dodam też, że fotografie zostały wykonane między 10 a 13 czerwca, na drodze D400 nieopodal miasta Alanyi na południu kraju.

Autor poniższej galerii to Adam Michalak. Prowadzi on na Facebooku stronę We Are Truckspotters, a także oferuje wielkopolskim firmom oraz osobom prywatnym sesje zdjęciowe ich pojazdów.

Zdjęcia oraz opisy:

Przechodząc do konkretów, zaczniemy od tego, co najciekawsze. Będą to ciężarówki po tuningu, wyróżniające się kilkoma tureckimi elementami. Szczególne zauważalne jest przy tym zaklejanie przedniej szyby, stosowanej głównie w jej dolnej partii. Można się domyślać, że negatywnie wpływa to na widoczność zza kierownicy. Zwłaszcza w takich samochodach, jak na przykład Scania serii 4.

Kolejnym tuningowym „smaczkiem” mogą być białe obwódki wokół opon. Może to przywodzić na myśl amerykańskie auta osobowe z lat 50-tych, lecz Turcy robią to w zupełnie inny sposób. Biały okrąg pojawia się bowiem przy bieżniku, a nie tuż przy feldze. Jeśli natomiast chodzi o same felgi, to Turcy ewidentnie lubią przykryć je kołpakami.

Poza tym na zdjęciach znajdziecie sporo elementów z polerowanej blachy. Umieszcza się je we wszelkich możliwych miejscach – na lusterkach, wokół reflektorów, na atrapach chłodnicy, czy też nad szybami. Szczególnie modę tę upodobali sobie użytkownicy ciężarówek marki Scania.

Następna sprawa to samochody niespotykanych u nas marek. Przede wszystkim są to Fordy Cargo, których widuje się w Turcji całą masę. Wykonują one najróżniejsze prace, od przewozów budowlanych, poprzez transport paliw, aż po ciężką dystrybucję. Za to na żadne zdjęcie nie załapał się najnowszy turecki Ford, czyli model F-Max. Trudno się jednak temu dziwić, jako że  Turcy kochają „solówki” natomiast F-Maxa kupimy tylko jako ciągnik.

Typowo turecką marką jest także BMC. Choć firma ta wydaje nam się zupełnie egzotyką, a wielu z Was pewnie zupełnie o niej nie słyszało, w Turcji BMC spotkamy bez większego problemu. Są to zarówno starsze modele z lat 80-tych, jak i samochody zaledwie kilkuletnie. Więcej na ich temat przeczytacie w dwóch artykułach, dostępnych tutaj oraz tutaj.

Idziemy dalej i dochodzimy do kwestii małych kabin. Zwykle są to warianty węższe lub niżej zawieszone, co często widać także po tureckich ciężarówkach przyjeżdżających do krajów Unii Europejskiej. Mowa o wąskich Stralisach i Actrosach, Premiumkach, MAN-ach TGS, DAF-ach CF, Scania bez podwyższenia dachu, czy też Mercedesach Axorach. Swoją drogą, Axor to prawdziwy król tureckich dróg, przez lata w Turcji produkowany i występujący w tym kraju w każdej możliwej postaci.

Konfiguracyjną ciekawostką jest też popularność czteroosiowych podwozi. Samochody tego typu powszechnie występują także poza branżą budowlaną, jako samochody dystrybucyjne, ogólnotransportowe, czy też cysterny.

Jak też wspomniałem już wcześniej, „solówki” występują w Turcji w bardzo dużych ilościach. Pamiętam, że zwracano mi na to uwagę przy okazji wizyty w tureckiej fabryce Mercedesa (artykuł dostępny tutaj). Jeden z kierowników wspominał wówczas, że jeszcze niedawno fabryka produkowała głównie podwozia. Gdy jednak turecki rynek się załamał, a fabrykę przestawiono na produkcję dla Europy, linia została zdominowana przez ciągniki.

A na koniec, co typowe dla krajów południowych, dochodzimy do kwestii starszych ciężarówek, a zwłaszcza starszych Mercedesów. Ciepły klimat bardzo im sprzyja, podobnie jak kiepska sytuacja gospodarcza kraju. Bez problemu spotkamy więc w Turcji na przykład Mercedesa NG. Choć trzeba też zaznaczyć, że Turcy nie zapomnieli o normach emisji spalin. Choć nie są w Unii Europejskiej wymagają w nowych pojazdach normy Euro 6. Z tego też powodu wspomniany Axor musiał w końcu zostać wycofany z produkcji, kilka lat po tym, jak zniknął ze sprzedaży w Europie.