Ciężarówka testująca silniki strumieniowe dla samolotów – Opel w historii lotnictwa

Niedawno mogliście przeczytać artykuł o ciężarówkach, które przyczyniły się do rozwoju olbrzymich samolotów pasażerskich Boeing 747, służąc pilotom do ćwiczenia manewrów po pasie startowym. Dzisiaj cofniemy się natomiast w historii lotnictwa jeszcze dalej, bo do lat 30-tych ubiegłego wieku, w tym zwłaszcza do okresu II Wojny Światowej. Przyjrzymy się ciężarówce wykorzystywanej w pracach nad pierwszymi silnikami odrzutowymi, a o wszystkim opowie nam Krystian Pyszczek:

Okres II wojny światowej to czas, gdy na polu walki wprowadzono wiele nowoczesnych rodzajów broni. Jednym z nich były samoloty i pociski napędzane silnikami odrzutowymi, które na zawsze odmieniły sposób prowadzenia wojny powietrznej. Szczególnie duże postępy w rozwoju tej technologii poczyniła niemiecka armia III Rzeszy. Co prawda pierwszy samolot z prymitywnym silnikiem odrzutowym powstał już w 1910 roku, będąc opracowanym przez rumuńskiego konstruktora Henriego Coandę, tak to właśnie Niemcy w 1939 roku stworzyli pierwszą maszynę ze współcześnie używanym silnikiem turboodrzutowym, a także jako pierwsi w historii wprowadzili do służby myśliwiec wykorzystujący tego typu jednostki napędowe. Dla nas wszystko może zaś być o tyle ciekawe, że do testowania tych silników wykorzystywano… ciężarówki.

Heinkel He 178: pierwszy samolot ze współczesnym silnikiem turboodrzutowym:

W 1936 roku, w miejscowości Trauen, mniej więcej w połowie drogi pomiędzy Hamburgiem a Hanowerem, powstał specjalny, mocno utajniony ośrodek badawczy Flugzeugprüfstelle Trauen, znany też jako Raketenflugtechnische Institut der Luftwaffe czyli Instytut Inżynierii Rakietowej Sił Powietrznych. To właśnie tam prowadzono badania nad najnowszymi silnikami lotniczymi, w tym między innymi nad silnikami strumieniowymi. Ten silnik strumieniowy, w języku angielskim znany też jako ramjet,  to dosyć nietypowa odmiana silnika odrzutowego, w której nie ma ruchomych części. O ile bowiem w tradycyjnym silniku odrzutowym powietrze niezbędne do jego zasilania wtłaczane jest do komór spalania przez sprężarkę, tak w przypadku ramjeta powietrze wpada samoczynnie i jest sprężane dzięki specjalnemu kształtowi komory spalania. I choć silniki strumieniowe są znacznie prostsze od tradycyjnych silników odrzutowych, mają jedną poważną wadę: aby mogły w ogóle działać, potrzebna jest znaczna prędkość początkowa statku powietrznego w którym się znajdują. W dużym skrócie i uproszczeniu: ramjeta nie da się po prostu odpalić stojąc w miejscu, gdyż musi znajdować się w ciągłym ruchu aby w ogóle działał.

Cywilny Opel Blitz w lat 30-tych:

Z tego też powodu niemieccy inżynierowie nie mieli możliwości badania tego typu silnika na zwyczajnym, stacjonarnym stanowisku testowym. Postanowiono sobie więc poradzić z tym w dosyć nietypowy sposób. Na warsztat wzięto Opla Blitz, będącego podstawową ciężarówką używaną wówczas przez niemiecką armię, do którego następnie zamontowano specjalny stelaż. Na jego szczycie natomiast umieszczono wspomniany silnik strumieniowy, który zasilany był przez umieszczone w niewielkich zbiornikach paliwo. W ten oto sposób stworzono mobilne stanowisko badawcze, które idealnie nadawało się do prowadzenia wstępnych testów ramjeta. Do zadań kierowcy w takiej sytuacji należała po prostu jazda dookoła środka badawczego z możliwie największą możliwą prędkością: w przypadku ciężarowego Opla wynosiła ona około 90 km/h, choć niektóre źródła twierdzą, iż testowy Blitz mógł rozpędzić się do nawet 120 km/h. W połowie lat 30-tych ubiegłego wieku była to dla ciężarówki prędkość wręcz przeogromna. Oznaczało to więc, iż kierowca musiał mieć sporo umiejętności, a przede wszystkim odwagi, tym bardziej, iż testy z silnikami odrzutowymi w tym okresie często kończyły się tragicznie.

Opel z zamontowanym silnikiem strumieniowym:

Tego typu badania prowadzono co najmniej do końca 1940 roku. Ostatecznie okazało się jednak, że prędkość osiągana przez standardową ciężarówkę nadal była zbyt mała, aby w pełni sprawdzić możliwości silnika strumieniowego. Dlatego też z czasem utworzono nowe, tym razem latające stanowisko badawcze oparte na bombowcu Dornier Do-217. Niemniej odrzutowy Blitz stał się dosyć popularnym tematem ówczesnych rozmów i to pomimo faktu, iż całe przedsięwzięcie było mocno utajnione. Ciężarówką szczególnie mocno interesowali się podobno piloci z pobliskiego lotniska, którzy często widzieli Opla przy podchodzeniu do lądowania. Wspominali potem, że użytkowy samochód pędził leśnymi drogami z wyjątkowo wysoką prędkością, ciągnąc za sobą języki ognia i wypuszczając chmury dymu. Kilkadziesiąt lat później w Niemczech zbudowano też model tego pojazdu, pozwalający obejrzeć całą konstrukcję w detalach.

Model w skali 1:72:

Fot. Bayerische – Flugzeug-Historiker

Silniki strumieniowe, choć mniej popularne od tradycyjnych turboodrzutowych, nadal są wynalazkiem powszechnie stosowanym w lotnictwie. Taki typ napędu obecny był m.in. w superszybkim samolocie zwiadowczym SR-71 Blackbird (wspominałem o nim w artykule Dwa gabaryty z niewykrywalnym samolotem, wiezione przez fikcyjną firmę CIA), a obecnie planuje się ich wykorzystanie w hipersonicznych statkach powietrznych przenoszących broń nuklearną. Amerykanie chwalą się, iż już teraz testowane są maszyny zdolne osiągać prędkość na poziomie 30 tysięcy km/h! Aż trudno więc sobie wyobrazić, że wszystko zaczęło się od prostych konstrukcji rur montowanych na ciężarówkach.

Więcej o historii ciężarówek z serii Blitz, w tym też ich bardzo późnych wersji, będących ciągnikami siodłowymi do transportu międzynarodowego, przeczytacie w tym artykule: Opel jako wielki producent ciężarówek – od lidera rynku po ciągniki Bedford Blitz