Ciężarówka, której nadwozie było wyrzutnią rakiet, z silnikiem z radzieckiego śmigłowca

Autor tekstu: Krystian Pyszczek

Kilka dni temu prezentowałem prototypową ciężarówkę ZiŁ-135Sh, przeznaczoną do transportu rakiet kosmicznych i wyposażoną w przednie zawieszenie z dużego samolotu pasażerskiego (zapraszam tutaj). Z pewnością była to konstrukcja bardzo nietypowa, jednak nasz dzisiejszy bohater pod względem wyjątkowości zdecydowanie ją przebija.

Lata 60-te to okres gdy widmo wojny atomowej pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Radzieckim nieustannie spędzało sen z powiek mieszkańcom całego świata. Obydwa państwa wydawały niezliczone ilości pieniędzy na opracowywanie nowych rodzajów niszczycielskich broni. W początkowym okresie zimnej wojny polegano głównie na standardowych samolotach bombowych które miały przenosić śmiercionośny ładunek na terytorium przeciwnika. Czasy się jednak zmieniały, a wraz z rozwojem techniki rakietowej postawiono na bardziej zaawansowane rozwiązanie w postaci pocisków manewrujących. Nie oznacza to jednak, iż takowe pociski nie miały wad. Ich główną bolączką były stacjonarne wyrzutnie które w łatwy sposób mogły zostać wykryte i zniszczone przez przeciwnika. Aby rozwiązać ten problem 5 lutego 1962 roku radziecka rada ministrów na mocy tajnej uchwały zleciła opracowanie rewolucyjnego systemu mobilnej wyrzutni rakiet. Zdanie zbudowania odpowiedniego pojazdu znowu powierzono zakładom ZiŁ.

W ten oto sposób w 1963 roku zbudowano ZiŁa-135V, lub 9P116 według oznaczenia wojskowego. Te niezwykła ciężarówka była niczym innym jak gigantyczną wyrzutnią rakiet o walcowatym kształcie nadwozia, z czterema 20-calowymi kołami. Przestrzeń transportowa, służąca jednocześnie do odpalania śmiercionośnego ładunku, była zdolna do pomieszczenia jednego pocisku manewrującego S-5V (4K95), który mierzył 1,8 metra średnicy, 10 metrów długości, a jego waga oscylowała wokół 4 ton. Sam ZiŁ „na pusto” ważył 5,5 tony. W przedniej części pojazdu, na wysokości 3,3 metra, zamontowano przeszkloną dwuosobową kabinę, a z tyłu pojawiły się m.in. generator prądu stałego, jednostka napędowa, pompa hydrauliczna, oraz zbiorniki paliwa wykonane z włókna szklanego. Dodatkowo nadwozie ZiŁa-135V otrzymało liczne drabinki oraz stopnie umożliwiające jego obsługę.

Bardzo ciekawie rozwiązano kwestię napędu. Sercem ZiŁa-135V była 350-konny silnik turbowałowy GTD-350, wykorzystywany w niewielkich helikopterach Mi-2. Śmigłowcowy silnik napędzał 120-kilowatowy generator prądu stałego, a ten z kolei zasilał cztery silniki elektryczne DT-22 o mocy 22 kW każdy z planetarnymi przekładniami redukcyjnymi które umieszczono przy kołach. Warto nadmienić, iż GTD-350, pomimo faktu iż został opracowany przez Siergieja Piotrowicza Izotowa w zakładach Klimowa, produkowany był m.in. w polskich zakładach lotniczych.

ZiŁ-135V w pozycji bojowej:

Tak miało to wyglądać w praktyce:

Jednak bez wątpienia największe wrażenie robiło zawieszenie pojazdu. Przednie koła skrętne zostały zamontowane na sworzniach obrotowych, natomiast tylne na zębatkach sterowanych elektrohydraulicznie. Zastosowanie hydrauliki umożliwiało podniesienie tylnej części całej ciężarówki na sporą wysokość, pod odpowiednim kątem, dzięki czemu, po usunięciu tylnej pokrywy, wyrzutnia była gotowa do odpalenia pocisku. Przejście z pozycji transportowej do bojowej zajmowało około 5 minut. Po wszystkim tylne zawieszenie ponownie opuszczano i  ZiŁ-135V mógł opuścić miejsce startu rakiety, unikając tym samym namierzenia przez nieprzyjaciela.

Warto dodać, iż ZiŁ-135V nie miał działać sam. Ponieważ jego zasięg wynosił około 40 kilometrów, a prędkość maksymalna nie przekraczała 18 km/h, ciężarówkę przystosowano do transportu śmigłowcem Mi-10, znanym pod nazwą „latającego dźwigu”. Z tego właśnie powodu cały zestaw (pojazd plus śmigłowiec) w wojskowej literaturze określa się mianem „kompleksu rakietowo-śmigłowcowego”. Doktryna przewidywała szybki transport mobilnej wyrzutni przez śmigłowiec. Po lądowaniu ZiŁ miał oddalić się na bezpieczną odległość, odpalić pocisk, po czym wrócić i ponownie podczepić się pod helikopter.

Ta śmiała koncepcja z pewnością robiła wrażenie, ale nie była idealna. Zbudowano ostatecznie zaledwie 4 prototypy, gdyż 11 listopada 1965 radziecka Rada Ministrów wydała dekret o zakończeniu projektu. Przyczyny dla którego zrezygnowano z niezwykłej ciężarówki ZiŁa było kilka. Przede wszystkim zauważono znaczny spadek zasięgu śmigłowca z niemal 10-tonową ciężarówką podczepioną pod jego kadłubem, a i pilotowanie tak ciężkiego zestawu wymagało sporych umiejętności. Dodatkowo pociski dla których opracowano pojazd zostały wycofane z użytku. W efekcie ten niezwykły projekt został anulowany, a z czasem zaczęto wykorzystywać bardziej tradycyjne podwozia od białoruskiego MAZ-a.

MAZ 543M: