W nawiązaniu do tekstu:
AdBlue wypompowane nocą ze zbiornika – kradzież jako odpowiedź na wyższe ceny
Choć na co dzień nie widujemy chińskich ciężarówek, branża transportowa okazała się wyjątkowo mocno zależna od tamtejszej produkcji. W związku z chińskimi ograniczeniami, brakuje nam już układów scalonych dla elektronicznego wyposażenia, stali do wytwarzania wywrotek, czy aluminium do produkcji zbiorników. A teraz Chiny pogłębiają problem z AdBlue, co staje się już widoczne w pierwszych częściach świata.
Jak wiadomo, ceny AdBlue gwałtownie poszybowały w górę, w związku z rosnącymi cenami gazu oraz niewystarczającą ilością azotu, potrzebnego zarówno w produkcji AdBlue, jak i do wytwarzania nawozów. Problem ten stał się zauważalny także w Chinach i dlatego chińskie władze zaczęły ograniczać eksport AdBlue oraz półproduktów koniecznych do jego wytwarzania. Blokada pojawiła się w połowie października, a teraz pierwsze kraje zaczynają ją boleśnie odczuwać.
Najbardziej na alarm bije Australia, która importowała szczególnie duże ilości chińskich płynów. Jak ustaliło lokalne stowarzyszenie przewoźników, dotychczasowe zapasy z Chin wystarczą już tylko do lutego. Jednocześnie Chińczycy nie mogą zrealizować kolejnych dostaw i Australia ma dwa miesiące, by znaleźć nowe źródło importu. W przeciwnym wypadku od lutego będą mogły pracować tylko starsze ciężarówki, z silnikami sprzed normy Euro 4 (Australia też stosuje normy Euro). Podobnie może też wyglądać sprawa z maszynami rolniczymi, pojazdami budowlanymi, a nawet agregatami prądotwórczymi.
Na zdjęciu: 640-konny MAN TGX D38 jako niedroga i oszczędna oferta – „lwy” z pociągami drogowymi