Rosyjskie oraz białoruskie ciężarówki muszą opuścić terytorium krajów unijnych. To element piątego pakietu sankcji za wojnę w Ukrainie, ogłoszonego w miniony piątek. Jak jednak będzie wyglądało to w praktyce? Odpowiedź na to pytanie możemy już znaleźć w poradnikach, które przekazano białoruskim firmom.
Już od 9 kwietnia rosyjscy i białoruscy przewoźnicy nie mogą rozpoczynać nowych przewozów w kierunku krajów unijnych. Zakaz dotyczy też tych tras, które przebiegają przez Unię Europejską tranzytem. Jeśli natomiast chodzi o trasy rozpoczęte przed 9 kwietnia, to firmy otrzymały tydzień na ich ukończenie. Innymi słowy, muszą one wyjechać za zewnętrzną granicę Unii Europejskiej do 16 kwietnia.
O ile dany kraj unijny na to pozwoli, zastosowanie będą miały pewne wyjątki. Ciężarówki nadal będą mogły przewozić między innymi gaz ziemny, wybrane rodzaje surowców, produkty rafineryjne, leki i środki medyczne, płody rolne, żywność, ładunki dyplomatyczne oraz pomoc humanitarną.
Warto też zaznaczyć, że opuszczenie Unii Europejskiej przed 16 kwietnia będzie wymagało znacznie wcześniejszego stawienia się na granicy. Jak bowiem wskazują sobotnie statystyki, tylko do granicy w Bobrownikach ma czekać około 320 pojazdów. Jeszcze gorzej jest na przejściach litewsko-białoruskich, gdzie na przykład w Šalčininkai czeka ponad 500 pojazdów. Szacowany czas oczekiwana na przejazd wynosi się nawet trzy doby.
Powyższe zasady nie ograniczają ruchu unijnych ciężarówek na terenie Rosji i Białorusi. Jak na razie nie ma też żadnych potwierdzonych informacji o sankcjach odwetowych, a więc o zakazie ruchu nałożonym przez samą Rosję lub Białoruś. Są już za to informacje o reakcji rosyjskich przewoźników. Proszą oni państwo o jak najszybsze wsparcie, wskazując, że ponad 70 procent firm zostało pogrążonych przez obecną sytuację. Dotyczy to nie tylko odcięcia od zleceń, ale też gwałtownie rosnących kosztów serwisowania pojazdów.
Źródło zdjęcia: Jakie ciężarówki spotkasz na M1 między Mińskiem a Moskwą – galeria zdjęć z Białorusi