Protest kierowców z trzech polskich firm: prokuratura, demonstracja oraz krytyka

Protest gruzińskich i uzbeckich kierowców ciężarówek, zatrudnionych w grupie trzech polskich firm transportowych, wkracza na jeszcze kolejny etap. Pracodawca protestujących decyduje się bowiem na kroki prawne, niemieckie organy nie przestają udzielać wsparcia, a branża coraz bardziej tę sprawę krytykuje.

Przypomnę, że kierowcy protestują już od ponad dwóch tygodni, tłumacząc to długotrwałymi zaległościami w wypłatach, nieuzasadnionym obciążeniami, a także niespodziewanymi zmianami w zasadach wynagradzania. W ramach protestu zatrzymali oni ciężarówki na parkingu Gräfenhausen przy niemieckiej autostradzie A5 i w grupie około 50-60 osób odmawiają ta wykonywania dalszych przewozów. Tam wsparcia udzielają im lokalne związki zawodowe, a sami kierowcy rozesłali listy z prośbą o pomoc do wielkich operatorów logistycznych, odpowiedzialnych za zlecenia dla ich pracodawców. Tymczasem trzy firmy transportowe – pochodzące spod Krakowa i kontrolowane przez jedną rodzinę – mają zaprzeczać zarzutom, twierdząc, że kierowcy otrzymują właściwe wynagrodzenia, a warunki ich zatrudnienia są w pełni legalne. W ubiegły piątek przedsiębiorcy podjęli wręcz próbę przejęcia pojazdów od protestujących. Wtedy w sprawie interweniowała niemiecka policja, zatrzymując zarówno przedsiębiorcę, jak i wynajętych przez niego ochroniarzy.

Jeśli chodzi o aktualizację tematu, to pojawiła się ona na łamach dziennika „Allgemeine Zeitung”, jednego z największych w zachodnich Niemczech. Możemy się tam dowiedzieć, że polski przedsiębiorca, stojący za wszystkimi trzema firmami, złożył skargę do niemieckiej prokuratury. Oskarżenie dotyczy nielegalnego przetrzymywania aż 39 ciągników siodłowych z naczepami. Mówiąc więc krótko, przewoźnik chce teraz odzyskać swoje pojazdy poprzez oficjalną drogę prawną. Tymczasem niemiecki związek zawodowy DGB, wspierający kierowców, już zdążył na te zarzuty odpowiedzieć. Organizacja skomentowała, że kluczyki do ciężarówek zostaną zwrócone tak szybko, jak zaległe pensje trafią na konta kierowców.

Kolejna nowa informacja dotyczy firmy ochroniarskiej, która uczestniczyła we wspomnianej akcji z Wielkiego Piątku (opisywanej tutaj). W tym przypadku pojawiła się zapowiedź, że już jutro, 14 kwietnia, firma przeprowadzi akcję demonstracyjną przed ambasadą Niemiec w Warszawie, skarżąc się tam na zachowanie niemieckiej policji. Ochroniarze są bowiem zdania, że policjanci bezprawnie odmówili przewoźnikowi dostępu do jego ciężarówek.

Do tego dochodzi trzeci temat, którym jest ogólna sytuacja na parkingu Gräfenhausen. Przedwczoraj dało się słyszeć głos krytyki ze strony lokalnych, gminnych władz, mówiące o zajmowaniu przez protest większości miejsc postojowych i łamaniu przepisów przeciwpożarowych. Padła wręcz groźba, że protestujący kierowcy oraz ich ciężarówki będą musiały zostać usunięte. Wczoraj władze gminy udały się jednak na miejsce i potwierdziły, że sytuacja została opanowana. Zawarto porozumienie, według którego połowa miejsc parkingowych dla ciężarówek będzie pozostawała wolna, a normy bezpieczeństwa będą przestrzegane, w zamian za co kierowcy będą mogli kontynuować swój protest.

Ostatnia sprawa to jest natomiast międzynarodową reakcją, którą wystosowały inne firmy transportowe. Ogólnoświatowe stowarzyszenie przewoźników IRU, polskie ZMPD, czy też niemieckie BGL – wszystkie te organizacje skrytykowały przedsiębiorcę, którego kierowcy protestują w Gräfenhausen. Padły przy tym stwierdzenia, że nadużycia przy zatrudnianiu pozaunijnych pracowników to niedopuszczalna sytuacja, stanowiąca zagrożenie nie tylko dla samych kierowców i ich rodzin, ale też dla całej branży. Prezes ZMPD również dodał, że wszelkie przejawy nieuczciwej konkurencji, jak właśnie nieprawidłowości w zakresie wynagrodzeń, powinny być dokładnie sprawdzane i osądzane, a sprawy takie jak ta działają krzywdząco na wizerunek sektora transportowego w Europie.

Bieżące fotoreportaże w tej sprawie publikuje niemiecki związek zawodowy DGB na swojej facebookowej stronie.