Producent podarował nową ciężarówkę dla kierowcy, przewoźnika i bohatera

Powyżej: nagranie z pożarem i przekazanie nowego pojazdu

W niekończącym się natłoku negatywnych informacji, o przepisach, kontrolach i wszelkiego rodzaju problemach, pojawiło się coś wyjątkowego. To informacja o kierowcy- przewoźniku, którego całe życie miało się zawalić, ale uratował go sam producent ciężarówki.

Bohaterem tej historii jest Chińczyk Sun Gang, który w 2018 roku wydał oszczędności życia na własny ciągnik siodłowy. Spełnienie marzeń o swoim transporcie kosztowało go 500 tys. yuanów, czyli około 60 tys. euro. Mężczyzna wybrał przy tym pojazd marki FAW, będącej liderem chińskiego rynku. Sam zasiadał za jego kierownicą i wykonywał przewozy dalekodystansowe. Ostatnio udało mu się też spłacić kredyt, który zaciągnął przy zakupie pojazdu. Choć więc wszystko odbywało się na drugim końcu świata, wielu z Was zapewne może się z tą historią utożsamiać.

14 lipca, a więc niecały miesiąc temu, Sun Gang pojawił się w chińskich mediach. Opisywano go jako kierowcę-bohatera, który uratował małe miasteczko przed wybuchem paliwa. Wszystko zaczęło się od wizyty w warsztacie, gdzie trzeba było wykonać prace spawalnicze przy naczepie. Niestety mechanik się nie wykazał i spawał tuż przy plandece, która była wykorzystywana do przykrywania ładunku arbuzów. Materiał zajął się ogniem, a już chwilę później płonęła już cała naczepa. Tymczasem ciągnik dopiero co został zatankowany, mając pełen zbiornik paliwa. Gdyby więc pożar przeniósł się na podwozie, cała okolica gęsto zaludniona okolica znalazłaby się w dużym zagrożeniu.

Ryzykując własne życie, Sun Gang podjął decyzję o odjechaniu w bezpieczniejsze miejsce. Z płonącą naczepą pędził przez ulice miasteczka, zatrzymując się dopiero poza terenem zabudowanym. Tam wyskoczył z kabiny i oddalił się od ognia, patrząc jak płonienie przejmują całą ciężarówkę. Cały zestaw dosłownie poszedł z dymem, a wraz z nim działalność oraz spełnione marzenie kierowcy-przewoźnika.

Tutaj dochodzimy jednak do pozytywnej części całej historii. Informacja o bohaterze, który ryzykował własne życie dla ocalenia okolicy, trafiła także do firmy FAW. Producent ciężarówek postanowił pomóc swojemu klientowi i podarował mu fabrycznie nowy ciągnik. Co więcej, przygotowano ciężarówkę nowszej generacji, która dopiero niedawno weszła do oficjalnej sprzedaży. To model o oznaczeniu J7, z nadwoziem zaprojektowanym we Włoszech, najnowszymi systemami bezpieczeństwa i znacznie większą kabiną. W chińskich warunkach taki samochód może być powodem do dumy, a sam bohater artykułu zapewne szybko by na niego nie zarobił.

Warto też wspomnieć jak wyglądała cała ta sytuacja. Jak relacjonuje Sun Gang, pewnego dnia po prostu zadzwonił do niego ktoś z firmy FAW, oznajmiając, że przygotowano nową, darmową ciężarówkę. Łatwo sobie wyobrazić jakie musiało to wywołać emocje. Obdarowany był wręcz pod takim wrażeniem, że cały przychód z pierwszego zlecenia nową ciężarówką obiecał przekazać na cel charytatywny.

FAW J7 w czasie przejazdu do Europy, na dystansie 20 tys. kilometrów:

Starszy FAW J6, czyli poprzednia ciężarówka bohatera artykułu: